Wpis z mikrobloga

@przepiorka: To pogadaj z lekarzem, Malarone działa na niektórych ludzi bardzo źle (wiem co mówię, kilogramy tego gówna zjadłem ;)) wymioty, biegunki, migreny, gorączka i inne atrakcje ;) U kobiet bywa gorzej.

W Polsce nie wszyscy chcą recepty na Malarone wystawiać, raczej będą Cię namawiali na Lariam (połowę tańszy, jeszcze więcej skutków ubocznych)
W Ameryce Południowej są miejsca gdzie kupisz Malarone bez recepty i bez oglądania lekarza ;)

Od 2 lat
@Usurper: niestety, nie ten kierunek :( Receptę mam wystawioną. Po prostu cena leku zbiła mnie z nóg. Pani doktor powiedziała też wszystko na temat skutków ubocznych i możliwych atrakcji... ale powiedziała też że gorszym powikłaniem jest malaria :)
@przepiorka: Jeśli jest to wyjazd służbowy, to pracodawca powinien pokryć koszty leków przeciwmalarycznych.
W innym wypadku wróć do lekarza i poproś o Lariam.

Strasznie nie chcesz powiedzieć gdzie lecisz i ciężko wyczyć, czy taka ochrona jest serio tak bardzo potrzebna ( ͡º ͜ʖ͡º)
@przepiorka: Jeśli lecisz do kurortu, to wszystko w Twoim hotelu (włącznie z pościelą) będzie spryskane środkiem na komary i przez cały pobyt nie zauważysz ani jednego insekta. W najgorszym wypadku możesz mieć reakcję alergiczną na DEET. Malarone wcale nie daje gwarancji, że nie zachorujesz na malarię, może jedynie złagodzić jej przebieg i ewentualne powikłania - jest to również pierwszy lek, ktory podaje się w szpitalu, jak już stwierdzą u kogoś malarię.
@the_Duchess: @Usurper: Ale nalegacie. Jadę na trzy tygodnie błąkać się po lasach Tajlandii i Kambodży. Jadę tam wypocząć od roboty, więc pracodawca mi za to nie zapłaci :) Natomiast wiem, że są osoby które dostają takie leki od pracodawcy właśnie, nawet, jak nie będą dokładnie tam, gdzie występuje malaria. Nie biorą, wracają do Polski i sprzedają za 1/3 ceny w aptece. I takich osób właśnie szukam :)

Nie wiedziałam natomiast,