Wpis z mikrobloga

Przyszedł czas na #gawedapuncka #2. Będzie o języku, będzie o emocjach.

Już któryś raz w ciągu ostatnich dni słyszę od różnych (swoją drogą zupełnie fajnych i wartościowych) ludzi bardzo nieprzyjemne słowa skierowane na nich samych, przez samych siebie. Często są to wyrażenia wulgarne i pejoratywne, które aż nieprzyjemnie się czyta (daję w spoila i wygwiazdkowałam, żeby nie naruszać norm kultury i netykiety).


Wydawać by się mogło, że jest to tylko puste gadanie, by może wywołać falę zaprzeczających komplementów (atencja), współczucia czy czegokolwiek innego, ale jest z tym jeden problem.
Wg dwóch amerykańskich badaczy, Sapiro i Whorfa, istnieje zjawisko takie jak determinizm językowy. W skórcie - język wpływa na myślenie**. Więc to, jak mówisz o sobie, wpływa na Twoje myślenie o sobie. Wpływa na samoocenę, na to, czy czujesz się osobą skuteczną w działaniu, czy jesteś pewien siebie, czy masz wysokie poczucie własnej wartości. Na chłopski rozum - w to, co sobie powtarzasz, uwierzysz, i to szybciej niż myślisz.
A każdy chyba wie, że to, jak o sobie myślimy, wpływa na nasze zachowanie, na osiągnięcia, uczenie się nowych rzeczy, życie prywatne i osobiste.
Dlatego, jeśli chcesz zmienić coś w swoim życiu, zmień język. Po prostu przestań się obrażać. Przestań traktować samego siebie jak podludzia. Jak zareagowałbyś na obelgę skierowaną od kogoś innego? Zabolałoby, albo byłbyś oburzony, prawda? To dlaczego sam robisz sobie taką krzywdę?

Z tym się wiąże kolejna sprawa, dotykająca głównie #niebieskiepaski. Szanowni panowie, bez urazy, ale w większości pieścicie stereotyp, że facet - zawsze i wszędzie, za wszelką cenę - ma być twardzielem bez uczuć, a wszelkie przejawy emocjonalności to hańba i skaza na honorze.
A to nieprawda!
Oczywiście, są w życiu sytuacje problemowe, kiedy należy coś przemyśleć na chłodno, być opanowanym, zachować zimną krew - czyli kontrolować, samoregulować swoje emocje - i ta umiejętność jest oczywiście bardzo cenna i pożyteczna.
A emocje same w sobie nie są niczym złym. Niosą w sobie potężny ładunek informacyjny, z czego nawet nie zdajemy sobie sprawy. Strach ostrzega przed niebezpieczeństwem, radość i lubienie - wyznaczają kierunek działania w stronę czegoś, co jest korzystne, miłe, przyjemne. Przykłady można mnożyć.
Więc co jest w tym złego, że ktoś odczuwa swoje emocje oraz rozumie cudze? To może w życiu tylko pomóc, dać empatyczne zrozumienie dla cudzego stanu, przez co łatwiej jest się dogadać z drugą osobą.
Tłumienie w sobie smutku, strachu, złości - nigdy nie jest dobrym pomysłem. Odbija się na zdrowiu, czy to psychicznym, czy fizycznym. Pozwólmy znaleźć sobie sposób na przeżycie i przepracowanie swoich negatywnych stanów, co można zrobić na przeróżne sposoby - sport, wyciszenie się, muzyka, rozmowa z przyjacielem - nie narzucając sobie sztywnych, stereotypowych ram - bycie sobą i autentyczność są w cenie, szczególnie w bliskich związkach.

#psychologia #jezyk #przemyslenia
  • 1