Wpis z mikrobloga


Stało się #!$%@?... #tfwnogf Dwa lata psu w dupę. Czego szkoda? Zmarnowanego czasu. Już od kilku miesięcy było gorzej, gorszy kontakt, mniej ze sobą rozmawialiśmy, mniej spędzanego wspólnie czasu. Ogólnie zdawałem sobie sprawę z tego, że nie jest już tak jak na początku, mimo to liczyłem że od nowego roku jakoś zacznie się układać. A jednak nie. Sylwester już osobno, nowy rok ostatecznie powiedzieliśmy sobie, że to koniec, że to jednak nie to. Życzyliśmy sobie powodzenia i tyle...

Teraz już wiem, że kilkukrotnie mnie okłamała, kilka razy coś zatajała. Być może to ten popularny bolec na boku, chociaż osobiście wydaje mi się, że po prostu jej nie pasowałem, bo mam dość trudny charakter. Mam swoje zasady, jasno wiem czego chcę, dążę do osiągniętego celu, czasem jestem szczery aż do bólu, jednak nie wyrządziłbym ukochanej osobie żadnej krzywdy. Ćwiara na karku, niby jestem jeszcze młody, ale zaczynam już bardziej myśleć o przyszłości, planować jakąś rodzinę, co może ją przestraszyło, bo jasno dałem jej do zrozumienia że w ciągu najbliższych dwóch lat chciałbym już czegoś więcej, że chciałbym z nią stworzyć "dom" i "rodzinę". Może chciałem za dużo, ale wydawało mi się, że to ta jedyna, wiecie ten moment gdy dziewczyna wydaje się wam pasować na 100%, czujecie że to jest to i się przed nią otwieracie. Ale widać, jednak tak nie było.

Ona dwa lata młodsza, ale niestety nieraz #logikarozowychpaskow rozjebywała mnie na łopatki i miałem wrażenie, że dziewczyna się nie wybawiła, że chce jeszcze poszaleć, ale już chyba nie ze mną. Zastanawiałem się czy jestem zbyt poważny może, no ale #!$%@?... Sam lubię sobie chlapnąć, nie trzeba mnie siłą wyciągać z domu, zawsze chętnie gdzieś wychodziłem, może rzadziej do jakiegoś klubu, bo nie przepadam za muzyką jeb-jeb-umc-umc, ale wszelkiej maści domówki, wyjście do pubu, pizzerii, kina, koncert, wspólna kolacja, no #!$%@? mać wyłaziłem. Mieliśmy wspólnych znajomych, z którymi spędzaliśmy czas, wspólne wyjazdy, więc też nie było z tym problemu, mimo to nieraz usłyszałem że "nigdzie jej nie zabieram". No #!$%@? niestety, mieszkam w dość małym mieście, nie mam możliwości co tydzień #!$%@? do Hiltona i żarcia kawioru, ale starałem się zawsze jakoś wypełnić wspólny czas, a nie tylko siedzieć przed TV czy kompem, ale no cóż...

Dziś mam wrażenie że trafiłem na taką trochę "księżniczkę", którą trzeba się zajmować. To wyszło z czasem. Na początku imponowała mi swoją zaradnością, to jaka była twarda mimo przeciwności losu, dziewczyna pracowała, potrafiła się zająć domem, dobrze gotowała, co jak na dziewczynę w jej wieku jest rzadkością. Mimo to z czasem #!$%@? wszystko strzelił, coraz mniej inicjatywy z jej strony, jakieś wypalenie się.

Czy jest #feels ? No cóż trochę tak, ale nowy rok trzeba zacząć pozytywnie. W sumie #!$%@? wie na co to piszę, do obcych ludzi, może potrzebuję się trochę wyżalić, bo nie mam komu. Ehh mireczki, teraz co? Bordo i piwnica? No #!$%@? wszystko strzelił, nie mogę się przyzwyczaić do braku jej głosu, śmiechu, ciętych ripost... Ale trzeba żyć. #!$%@?Ć. Muszę zapełnić czymś czas, tak aby przestać o niej myśleć. Na razie powrót na siłkę, bo niestety ale lekkie problemy zdrowotne mnie od tego odpędzały. Ale teraz to już #!$%@? tam. Lecimy z tematem. Trzymajcie kciuki.
  • 56
@frikuu: dwa lata to jeszcze nie tak duzo. co sie wybawiliscie to wasze, a ty jestes bogatszy o doswiadczenie. moj kumpel np zaczal ze swoja swirowac jak mieli po 15 lat, w wieku 21 czy tam 22 juz sie szykowali do slubu, po czym laska #!$%@? mu takie rogi, ze gosc po prostu byl #!$%@?. troche mu zajelo poskladanie sie po tym. wiadomo, ze kazdy ma swoja perspektywe i to bardzo
nsfw

Zawiera treści NSFW

Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.

@paziu: wiem, że dwa lata to nie jest tak dużo. Niemniej myślałem już, że to ta jedyna, dlatego trochę boli, ale z czasem przestanie. Szkoda Twojego kumpla, jak widać są tacy co mają gorzej.
@zolwixx: miała pracę, może słabo płatną, ale była, chociaż nie była z niej zadowolona, tzn. chciała robić coś innego, ale ciężko było jej się zebrać i szukać czegoś innego. Tym bardziej że jak wspomniałem mieszkam w
Niemniej myślałem już, że to ta jedyna, dlatego trochę boli

@frikuu: wiekszosc z nas tak kiedys myslala, po czym sie na tym przejechala. nie mowie od razu, zebys mial sie zrobic zgorzknialy, ale imho na takie sprawy zawsze warto patrzec chlodno i racjonalnie (mimo ze nie zawsze jest to latwe). wiesz, intercyza, te sprawy...
@Dinth: ciężko mi stwierdzić czy był. Nigdy nie widziałem, żeby coś przede mną ukrywała, nie zauważyłem tajniackich rozmów, pisania z kimś ukradkiem itd. Nie szpiegowałem jej, bo opieram się na zasadzie zaufania w związku, więc nie czytałem jej smsów ani rozmów na fejsie. Więc tak naprawdę nie wiem czy był bolec, nie zamierzam już tego dochodzić, skoro już po wszystkim.
@szaremyszki: ale jak mam wiedzieć czy dana partnerka to ta do życia czy jak to nazwałeś "zaruchania"? Jeśli nie poznasz danej osoby, to nie wiesz z kim masz do czynienia. Szukam kobiety na stałe, bo sam jestem stały w uczuciach. Tutaj dziewczynę znałem ponad 2 lata, wydawało się być wszystko OK. Nie wyszło, to trudno.
@ChempyTuj: współczuję stary... 4.5 roku, ehhh. Ciężki temat. Trzymaj się tam, może się nam jeszcze
@frikuu: zazwyczaj po dwóch latach zdychają motylki, czyli ten haj hormonalny, który zwie się zakochanie. wtedy następuje wybór, wybór miłości, akceptacji drugiego człowieka, jego wad do pewnego stopnia itde. sporo związków ma takie poczucie, że 'to już nie to'. to jest TO, tylko, że już nie działa zaćmienie umysłowe, a świadomość wyboru tej drugiej połówki. niektórzy utożsamiają to z kończącą się miłością, co po prostu świadczy tylko o tym, że haj