Wpis z mikrobloga

@zoowithoutanimals: kiedyś musiał być naprawdę huragan na skoczni, żeby miało to wpływ na wynik zawodów (wahania np. -4 - +4 m/s). Sprawę skomplikował wyścig technologiczny, super nowoczesne kombinezony, przebudowa skoczni, tak, by promowały lotników, a nie siłę wybicia i teraz mamy takie latawce, którzy w sumie tylko jadą po rozbiegu a potem samo ich niesie. W takiej sytuacji te przeliczniki troochę pomagają (choć są takie konkursy, gdzie jest rzeczywiście loteria pogodowa
@fullkebab:

Sprawę skomplikował wyścig technologiczny, super nowoczesne kombinezony, przebudowa skoczni, tak, by promowały lotników, a nie siłę wybicia i teraz mamy takie latawce, którzy w sumie tylko jadą po rozbiegu a potem samo ich niesie.


Skocznie przebudowano, by były bezpieczniejsze: by skoczkowie na rozbiegu i w locie osiągali mniejsze prędkości i lecieli niżej, by siła dośrodkowa podczas lądowania nie wgniatała w zeskok. To, że promują lotników, jestem efektem ubocznym i akceptowalną
@fullkebab: Idealizujesz dawne czasy. Spróbuj obejrzeć na YT jakiś konkurs sprzed 15 lat lub więcej, w całości. Połowa zawodników albo więcej klepała bulę, godna uwagi, a przez to zapamiętana, była tylko rywalizacja kilku, góra kilkunastu czołowych skoczków. Stary schemat linii na zeskoku uniemożliwiał szybką ocenę odległości.

Przy tamtej pożodze, dzisiejsze konkursy w zdecydowanej większości ogląda się wspaniale.