Wpis z mikrobloga

#praca #emigracja #betonowoz

Dokładnie tydzień temu przybyłem znów do Norwegii pracować jako kierowca betonowozu. Bez żadnego doświadczenia (tylko kurs w szkole nauki jazdy) w pierwszy dzień mój szef osobiście kazał mi się ładować za kółko trochę wydeptanego już Volvo FM12. Pierwsze minuty szok, inna skrzynia (z połówkami), ciemno jak w piwnicy, podjechać trzeba pod silos, nakierowują mnie, udaje się za pierwszym razem. Szef pokazuje jakieś bańki z płynami (potem się dowiaduje, że jedno przyspiesza twardnienie betonu drugie go rozrzedza), obsługę gruszki, zbiornika z wodą oraz tachografu. W międzyczasie wysyła mnie do biura w którym nikogo nie znam po dokumenty z których wyniknie co i gdzie wiozę. Wszystko mam, załadowany ważę jakieś 38 ton, startuje. Pod górkę nie zdążam zapiąć górnej skrzyni i staje po środku, szef klnie pod nosem bo do końca będę musiał jechać na pierwszym biegu, pierwsze ronda pokonuję za szybko bo gruszka ma wysoki środek ciężkości, zmieniam te biegi zestresowany czy dobrze dobieram, parę razy zacharczało widząc minę szefa, staram się nie popełniać takich błędów. Docieram na pierwszy adres, pompa stoi przy samej ulicy, podjeżdżam za drugim podejściem. Teraz lekcje jak to wszystko wrzucić do pompy, jak obracać gruszką pilnować żeby kosz pompy był zawsze wypełniony, słuchać czy pompiarz nie trąbi (jak trąbi znaczy, że stop i trzeba zatrzymać gruszkę żeby się nie ulało) Jak mam koniec betonu to ja trąbie, pompiarz staję, wypisuje dokumenty, powrót na bazę i tak cały dzień... Na koniec mycie wozu, najpierw leje się wodę do gruszki, żeby przepłukać, potem podjazd do takiego basenu gdzie ten cały syf się zlewa, wszystko trzeba dokładnie wymyć, bo jak coś zostanie to trzeba młotkiem tłuc. Ogólnie po pierwszym dniu chciałem wracać do domu, chciałem się popłakać przez chwilę bo to wszystko trzeba było naraz spamiętać. Po tygodniu jeżdżę już sam, nic praktycznie nie sprawia mi problemów i uważam już nawet, że to miła i lekka praca. W środę do domu na święta, szef zapewnił dojazd, za chatę nic nie płaciłem, na żarcie też dał. Do domu po niecałych dwóch tygodniach przywożę 5kzł na czysto. #chwalesie

Jutra jakieś zdjęcia zamieszczę bo luźniej ma być.
  • 17
@yUlek: moj ojczym.#!$%@? cwaniak nad cwaniaki tez kiedys pojechal do niemiec pracowac. Wiedzialem ze zaraz wymieknie no mocny byl tylko w gebie. I tak sie stalo wraca po dwoch tygodniach. Najlepsze jest jednak wyjasnienie jakie opowiada wszystkim w rodzinie i znajomym: Wrocilem bo nie pozowle sobie zeby niemiec mi rozkazwyal, co by na to powiedzial dziadek jaby zyl. Ot se wyjasnienie nierob jeden znalazl.
@Atsupak1: @yUlek: A wy myślicie, że w tych Niemczech to taki luzik jest? Nie mówię o pracy umysłowej, tylko zwykłej fizycznej. Ojciec 2 lata wytrzymał, wrócił i już go nie ma. Tak samo znajomi, jeden sobie kręgosłup rozwalił, bo #!$%@?ł na 2 zmiany. Okolice Hamburga. Już lepiej czasami odpuścić, nawet jeśli cebulaki będą jęczeć że nierób, niż #!$%@?ć ignorując zdrowie za ojro, bo żona chce wyjechać na Malediwy, a syneczek
@szaqal: wszystko zależy ile waży taka 4 ośka i ile betonu bierze. Są gruszki CIFA które 12 metrów biorą czyli razem waga będzie w okolicy 40 ton. Pompogruszka CIFA METRO 28 waży pusta 22 tony i załaduj jeszcze 9m3 betonu to masz 42 tony :)