Wpis z mikrobloga

Wszystcy jesteśmy prawnukami setek babć i dziadków, którzy na przestrzeni kilku tysięcy lat rozmnażali się i wychowywali swoje dzieci, po to byśmy na końcu tego kręgu życia mogli znaleźć się my. A wyobraźcie sobie, że w tej wielkiej dziejowej machinie cokolwiek poszłoby nie tak. Wasza prapraprababcia wpadłaby do rzeki (nie wpadła tylko dlatego, że złapała poły płaszcza praprapradziadka), praprapradziadka zastrzeliły wojska carskie (a kula tylko nieznacznie go wyminęła), kogoś kopnęłaby krowa (bo ją przestraszył jakimś nieznacznym gestem), a ktoś inny w burdelu złapał syfa (a nie poszedł tam tylko dlatego, że ojciec go z ruzgą zawrócił do domu). Co by się w takim jednym nawet wypadku zmieniło? Właściwie wszystko by było inne. Nie byłoby kilku tysięcy dzisiaj żyjących ludzi, za to byłoby kilka tysięcy innych ludzi i to nie po prostu na naszym miejscu, tylko w zupełnie innej rzeczywistości. Na inaczej rozmieszczonych wsiach, na innych osiedlach, przy inaczej wyciętych lasach. To wszystko oczywiście takie gdybanie, ale fascynuje mnie myśl, że tak wiele mogłoby się zmienić, gdyby nasi praprzodkowie podjęli choćby jedną inną decyzję w przeszości.

Piszę o tym przypominając sobie moją rozmowę z dziadkiem, którą niedawno wrzucałem na wykop.


Powiedział on między innymi, że podczas okupacji niemieckiej, w stodole pradziadków ukryłwa się Żydówka w tym samym momencie, kiedy tę stodołę przeszukiwał folksdojcz z niemieckim oddziałem. Gdyby ten człowiek zauważył schowaną za kominem stodoły Żydówkę, rozstrzelaliby najpewniej ją, a także prababcię i dziadka. I już w ten prosty sposób nie byłoby dzisiaj na świecie mnie, mojego rodzeństwa, mamy, jej rodzeństwa i wszystkich moich kuzynów. A ta luka po nas najprawdopodobniej zostałaby wypełniona w zupełnie inny sposób.

#gdybanie #niewiemjaktootagowac
  • 2