Wpis z mikrobloga

@Lysyn: on tez kazal mi czekac - tak, czekac, bo zakladajac, ze sie jedynie spozni nie rozpoczynalam kolejnego zadania, ale racja ze bezsensownie, moglam odesłac go od reki, bo i tak wiedziałam, ze po takiej akcji nie zarekomenduję do zatrudnienia.
@Kitzus: tak, bylam w pracy, ale biuro ma co innego zaplanowane na 15:30 niz przyjecie łaskawego pana, rekrutacja byla przewidziana do poludnia.

moze i #logikarozowychpaskow ale
  • Odpowiedz
@szysztopf: mój manager kiedyś zadzwonił do mnie o 10:40, żebym przyjechał do klienta o 11:00 zamiast o 12:00. Byłem punkt 11:00, on miał już wcześniej jakieś spotkanie w tamtym miejscu, więc czekałem aż mnie zawoła. Po 40 minutach czekania wyszedł i powiedział, że już wszystko załatwione..
  • Odpowiedz
@szysztopf: moje współlokatorki szykowały się na "imprezę" na 21. Zaczęły się już szykować po 19, a i tak przełożyły czas spotkania na "po 22".
Wniosek jest prosty: czas spóźnienia jest proporcjonalny do ilości nałożonej szpachli i "wyszykowania się" :D
Raz dwie godziny szykowały się na zwykły spacer po mieście xD Fryzury, makijaże, dylematy w co się ubrać...
  • Odpowiedz
@jamal013: to i tak dobrze ze prawde mowi. moja matula jest taka, ze powiedzmy miala byc o 15, dzwonie o 15:30:
gdzie jestes
no juz tu przy castoramie (mamy do niej 5 minut drogi)

a i tak wiem ze klamie i jest z drugiej strony miasta albo gdzies. oczywiscie pojawia sie po 17
  • Odpowiedz
@szysztopf: Ja przychodziłam punktualnie, mój były potrafił przybyć na miejsce nawet po 1.5h od umówionego czasu. Krew mnie zalewała.
Jestem typem człowieka, który woli przyjść pół godziny wcześniej i czekać xD I osobiście nie cierpię się spóźniać, bardzo rzadko mi się to zdarza i nie dłużej niż 10-15 minut. Najczęściej jest to wina komunikacji miejskiej. Zawsze informuję, że będę później.
  • Odpowiedz