Wpis z mikrobloga

@Readonyou: to "sprzedanie się" polega bardziej na wykorzystaniu swojego wizerunku w jakimś dennym pomyśle/gównianej reklamie, robienie z siebie błazna itd. Rzecz w tym, że reklama paluszków to nie jakaś siara straszna i poza tym nie dziwię mu się, że dorabia jak dorabia skoro może. Gorzej, jakby np. reklamował jakiś przereklamowany szajs czy coś.