Wpis z mikrobloga

halo, specjaliści od #ciekawostki #jezyk #mowa #polszczyzna i #niewiemjaktootagowac. Niech mi ktoś wyjaśni, co skąd się wzięło słowo "tęcza". W wielu językach nazwa tego czegoś odwołuje się do łuku na niebie (francuski, włoski), do padającego deszczu (angielski), w innych słowiańskich jest np. duga i duha (nie znam się, kojarzy mi się i z wyginaniem, i z duciem, i z duchem), po białorusku jest ciekawie, bo "wiasiolka" (wesołka?), po rosyjsku "raduga" (sam nie wiem, czy semantycznie bardziej "radość" czy "zadymka"). A u nas: tęcza. Wiki podaje jakoś tak kołowato, że od staro-cerkiewno-słowiańskiego "tocza" czyli "ulewny deszcz, zamieć", ale czym innym jest deszcz, czym innym łuk na niebie po tym deszczu, te zjawiska nie są tożsame. Tym bardziej że w rosyjskim ten wyraz ewoluując mniej więcej zachował swój sens: "tucza" to "chmura, ulewa, deszcz", ale nie, u nas przecież ludzie byli ślepi i nie zauważali, że coś się kończy a coś innego nastaje - lał deszcz, mówili: "tęcza", deszcz ustawał, robiła się pogoda i pojawiało się coś zupełnie innego, a oni ciągle swoje "tęcza" (czyli "deszcz" jak to tłumaczy Wiki). Jakoś to do mnie nie przemawia. Ktoś mi to rozsupła?