Wpis z mikrobloga

Nie rozumiem. Wczoraj pisała ze mną do północy i mówiła, że na gwałt idzie spać, nie ma zamiaru siedzieć, skończyła rozmowę.
Teraz #!$%@? ta #!$%@? zielona kropka, tuż za jej nazwiskiem, zdaje się krzyczeć alfabetem morse'a "I co stulejarzu? Na #!$%@? o tej godzinie siedzisz i wpatrujesz się na moje nazwisko. I tak nie poruchasz, mogłeś to inaczej rozegrać, teraz piszę z jakimś niedojebem, ale łobuz kocha najmocniej".
Nawet nie wiem, czy jest jakiś inny, nie o to chodzi. Czuję się oszukany, lecz jedynym oszustem jestem ja. Czuję się niekochany, lecz tylko ja chciałem kochać. Czuję. Albo i nie.
Nie będę #!$%@?ł szajsu, żeby zaruchać. Godność mam, używam jej. Jeżeli sama się nie odezwie, to znaczy, że po prostu nie wypełniałem luki w jej życiu, czyli jest ono kompletne beze mnie. A jeżeli tej luki nie miała nigdy? To na co mi ona? Cóż miałbym tam wypełnić?
Ból istnienia? Wywołany tą zieloną kropką. Jeszcze parę dni temu ból wywoływała u mnie ikonka telefonu i liczba godzin oznaczająca, kiedy była offline. Cóż za paradoks.
Ale życie toczy się dalej. Będzie chciała, to wróci. A może za 10 minut napisze "Ty chory #!$%@?, nie idziesz spać"? Cichutko na to liczę. Nadzieja wypełnia moje serce, dzieląc się miejscem z nienawiścią. Nie do niej, lecz do samego mnie, gdyż nie potrafiłem wyjawić swoich uczuć, nie potrafiłem podjąć stanowczej decyzji.
Bałem się zmienić swoje życie i tego żałuję.
Żałowaliście kiedyś, że chcieliście zmienić swoje życie, ale się nie udało?
No właśnie. Nie.
Ale pewnym jest, że będziecie żałować, że nawet nie próbowaliście.
#rozowepaski

  • 9