Wpis z mikrobloga

Z serii przyjazne państwo, polityka prorodzinna: urodził mi się syn, nie jesteśmy małżeństwem, chcemy becikowe, oboje potrzebujemy zaświadczenie z zus i pit za ubiegły rok, do mopsu musimy iść oboje, jesteśmy zameldowani w innych miastach, więc w mieście do którego pójdziemy do mops, musimy z innego miasta z mops przynieść zaświadczenie że tam się nie staramy o becikowe, oczywiście do tego wszystkiego potrzebujemy odpis aktu urodzenia, który nie możesz dostać przy otrzymaniu pierwszego aktu urodzenie, żeby dostać akt urodzenia (nie odpis aktu) spędziliśmy jako szczęśliwa rodzina w urzędzie 6h, dwa tygodnie życia i 6h w urzędach, niezły start, oczywiście jako ojciec musiałem być żeby uznać dziecko, teraz w NFZ matce nie chcą wydać karty NFZ bo nie przyniosła ze sobą numeru PESEL dziecka, no a przecież oni nie wiedzą czy ona w ogóle jest matką dziecka bo dziecko ma inne nazwisko (ojca). Armia urzędników, gmachy, budżety, a my biegamy z papierami jak przed wojną. Bardzo wymowne było jak piątą godzinę czekam w urzędzie, trzymam syna na rękach i obserwuje przez okno, w środku dnia gruba biba z grubym kateringiem (miasto wojewódzkie), z urzędu stanu cywilnego widać pałac ślubów, piękny odremontowany państwowy budynek, podjeżdżają państwowe fury z grubasami z wąsami, prezydent miasta i reszta świty, takie tam spotkanie służbowe. A ty polaczku płać podatki i nie marudź.
  • 7
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 0
Miałem podobnie, ale myśmy wzięli ślub przed narodzinami. Nie miałem żadnego z wymienianych problemów, co więcej, wszystko szło szybko i sprawnie.
  • Odpowiedz