Aktywne Wpisy
Kumpel19 +120
Smartek +2
Polećcie jakiś fajny (może jakiś niezbyt oczywisty?) #serial do obejrzenia, nie musi być najnowszy, ale też żeby nie była to jakaś staroć sprzed 20 lat. Z ostatnich, które oglądałem i które mi się podobały to W Powietrzu, Rozdzieleni, From, The Last Man on Earth. Większość hitów typu Lost, Fargo, True Detective czy Breaking Bad widziałem. #seriale #coobejrzec #pytanie
Aktualnie pierwszy świat konsekwentnie dąży w stronę obniżenia emisji spalin - co wydaje się krokiem właściwym. W końcu spaliny zanieczyszczają środowisko, a smog w dużych miastach jest czasem nie do wytrzymania i powoduje dużo niepożądanych efektów zdrowotnych.
Jak powiedział ktoś mądrzejszy ode mnie - nie odziedziczyliśmy ziemi po naszych przodkach, ale pożyczyliśmy od naszych dzieci – co tym bardziej przekonuje mnie o słuszności tej drogi.
Jednocześnie chcemy nadal jeździć komfortowo, szybko i jak potrzeba - dynamicznie. Producenci szukając kompromisów wymyślili tzw. downsizing - czyli obniżenie pojemności silnika (dla spełniania norm), ale dodaniu Turbiny (lub dwóch) dla zwiększenia dynamizmu.
Moim osobistym hitem jest nowy Ford Mondeo z silnikiem... 1.0 ecoboost. Żeby to jakoś działało wyciągnęli go na 125 KM. W 1,5 tonowym aucie... ALE! spełnia normy spalin i emisji CO2 (Tutaj pytanie, ilu kupców przy wyborze modelu sugeruje się podaną emisją CO2, i na którym miejscu pod względem ważności jest ta dana?).
Takie wyżyłowanie silnika powoduje znaczne skrócenie czasu jego żywotności. Za dzieciaka w mojej rodzinie mieliśmy Passata B2 z silnikiem diesla 1.8l 75 KM z turbo. Zbierał się jak stary dobry diesel, po odpaleniu leciała chmura czarnego dymu, normę spełniał max Lenin 4, ale po przejechaniu 500.000 km - nadal palił 5/100, a silnik miał wymieniony max. pasek klinowy. Teraz któryś kolejny właściciel pewnie robi milionowy kilometr – i jak dbał o auto powinien być zadowolony.
Silniki nowsze, coś około euro 4 po (około) 300 tys. km. są w większości do wyrzucenia. Oczywiście nie łamią się w pół (choć passatowi B7 zdarza się złamać korbowód po <100 tys.), ale ilość usterek mechanicznych (kompletnie pomijam elektronikę) przerasta cierpliwość przeciętnego użytkownika.
Silniki najnowsze – jak wspomniany 1.0 w Mondeo – spodziewam się, że będą działały jeszcze krócej. Moim zdaniem 200 tys. To max. Co może z nich być.
Zacząłem się więc zastanawiać nad problemem, o którym rozmawialiśmy na zajęciach jeszcze na Politechnice ze skarbnicą wiedzy - prof. Merkiszem. Ogromną jego zasługą jest to, że wcale nie uczył nas na pamięć jakichś pierdół, tylko starał się jak mógł uczyć patrzeć na rzeczywistość z innego punktu widzenia.
Problem nad którym myślałem po wybuchu afery VW, to skumulowana emisja CO2 samochodu. Jest to suma emisji CO2 wszystkich operacji od wydobycia każdego pierwiastka z kopalni na karoserię i silnik, produkcji skór na tapicerki i fotele, produkcji plastików, wydobycia piasku do szyb itd., przez eksploatację pojazdu (tutaj emisja podawana w folderach aut) kończąc na emisji związanej z utylizacją czy recyklingiem. Jest to bardzo złożony i skomplikowany problem, gdzie dokładne obliczenie i podanie wyniku jest bardzo trudne, bo szukać początku jest bardzo trudne.
Dla wyjaśnienia skomplikowania problemu zacznę go rozwiązywać.
Żeby powstał samochód, trzeba wydobyć aluminium, węgiel, żelazo, miedź itd. – te operacje wykonuje się przy użyciu ciężkiego sprzętu (trzeba policzyć średnią emisji CO2 takowego) Następnie transportuje się do hut i fabryk produkujących blachy, kable – (emisja CO2 związana z transportem, wytapianiem, potrzebnej energii do utrzymania odpowiedniej temperatury pieców), dalej montownie samochodowe i kolejny transport – kolejna emisja, potem eksploatacja pojazdu, a następnie utylizacja.
Utylizacja to w coraz większym stopniu odzysk materiałów – do ok. 2050 przewiduje się, że ponad 90% części w nowych samochodach będzie gotowe do recyklingu. Proces ten eliminuje cześć problemów, ale sam też emituje CO2.
A tak naprawdę, to żeby maszyny w kopalni działały, trzeba je zalać ropą, którą trzeba wydobyć (kolejna emisja) i przetransportować (kolejna).
Transport ropy i samochodów odbywa się statkami, ciężarówkami i koleją, którą trzeba wyprodukować emitując CO2…. I tak można w nieskończoność, dlatego dla uproszczenia równań zaczynamy od kopalni.
Następnie trzeba zsumować wyniki, dodać do tego produkcję takich części jak Tapicerka, szyby, plastiki, kable i co tam jeszcze nie znajdziemy w aucie. Dodajemy również ilość wyemitowanego CO2 podczas eksploatacji, dzielimy przez przewidywaną ilość przejechanych kilometrów i dopiero wtedy otrzymujemy wartość emisji CO2 dla danego pojazdu.
Można powiedzieć, że proces produkcji aż tak bardzo się nie zmienił. Najnowsze samochody posiadają więcej różnych części, więc suma emisji mogłaby być większa, ale oczywiście starsze samochody emitują zdecydowanie więcej szkodliwych substancji – więc stawiam, że skumulowana emisja mojego rodzinnego passata B2 będzie większa od skumulowanej jakiegokolwiek modelu spełniającego Euro 5.
Mimo to, wartość średniej emisji bardzo dużo zależy od dzielnika. A dzielnikiem jest przewidywana ilość przejechanych kilometrów przez pojazd. I jest bardzo duża różnica między 200 tys. nowej konstrukcji a 600 tys. starej. Nie spodziewam się aż 3-krotej różnicy w dzielnej.
Zmierzając do podsumowania. Stare samochody – Wspomniany Passat B2, Golf II, Mercedes W124, volvo 740 czy inne – OK. Emitują bardzo dużo zanieczyszczeń, w stosunku do najnowszych konstrukcji… Ale czy średnia emisja CO2 wyliczona ze skumulowanej nadal jest niższa? Nie dam odpowiedzi na to pytanie. Ja osobiście w to bardzo wątpię.
PS. W opracowaniu pominąłem problem związany z celowym postarzaniem produktu i konstruowaniem części na 200 tys. km, żeby konsument musiał kupować nowe auto po max. 5 latach. To jest inny problem i specjalnie go nie ruszałem.
#motoryzacja #vw #ekologia
Sprawę bada USA tak ?
Ciekawe czy silnik Challenger'a 6.4 L spełnia te ich dziwne regulacje. Pozamiatane jak dla mnie. ;-)
Mocno upraszczając i przyjmując ze wyprodukowanie nowego auta wydziela tyle samo co2 co kiedys to na pewno masz racje i mamy jeszcze bardzo dużo zapasu. Wg mnie silnik typu
@jankotron Tak. Wodór nie jest paliwem przyszłości. Głównie właśnie dlatego, że wodór trzeba wyprodukować. I bilans energetyczny jest ujemny. Jedyną sensowną długoterminową alternatywą są
@Spoyla: @Zaybatzu: fajny wpis na złomniku: dzień jak co dzień w Wyoming