Wpis z mikrobloga

Pamiętam stare dobreczasy, kiedy w polskim internecie było co najwyżej 50 stron, tyle, że nie było google, więc o nowych stronach dowiadywaliśmy się pocztą pantoflową, podczas niedzielnej mszy, na którą nikomu się nie spieszyło, bo za 50gr na tace można było kupić 2 gumy turbo.
Internet kosztował ok 8 zł/h, kiedy zarobki kształtowały się na poziomoie 500zł.

Szczęśliwie na każdej czarnej giełdzie oprócz wymiany kaset z niemieckim porno, mozna było kupic pakiet ruskiego internetu w cenie 50h za 50-100zł. Minus, jak co niektórzy pamiętają to translator w bezustannym ruchu i ruscy cenzorzy ucinający rozmowy na gg i skypie.

Wędkarze, cykliści, gejmerzy, a nawet korwiniści mieli swoje osobne strony i nie panoszyli się po innych. Pamiętam, że sam bratałem się z tymi ostatnimi. Do głowy nam nie przyszło, żeby uświadamiać lewaków na onecie, bo do rozmów o Korwinie było ściśle wyznaczone miejsce.

Czuliśmy się panami świata. Wiatru we włosach i świadomości wpływu na życie przyszłych pokoleń dodawała nam niemal pewna prognoza naszego portalu - wygrana Pana Janusza już w pierwszej turze. Pamiętam ten smutny dzień, kiedy po powrocie do szkoły mama obdarla mnie ze wszystkich marzeń - 2%. Dotarło do nas, że wybory zostały sfałszowane.

Dziś dzień, kiedy kręcąc wąsem sięgam pamięcią wstecz dochodzę do wniosku, że świat brnie do przodu z prędkością steroidy. Istnienie ludzie w zestawieniu ogromem otaczającego nas wszechświata jest niczym ziarnko grochu, a jedynie ceny gum turbo i młodzieńczy bunt wyzwolicieli kraju pozostaje bez zmian.

#korwin #gimbynieznajo #internet
karolburza - Pamiętam stare dobreczasy, kiedy w polskim internecie było co najwyżej 5...
  • 2