Wpis z mikrobloga

Witam Mirki, oto obiecany wpis o nauce i jej współczesnej kondycji, o jej metafizycznym podłożu, ograniczeniach i relacji do reszty rzeczywistości ludzkiej. Na wstępie pozwolę sobie opisać parę rzeczy, przed przystąpieniem do właściwego tematu.
1. Kiedyś udzielałem się trochę na innym forum (Tak, mirko to nie do końca forum). Różnica jest taka, że mirko jest większe i o wiele więcej w nim złośliwości, stygmatyzacji, perfidii, obelg i obłudy. Trudniej jest to kontrolować. Rozumiem, że do mojego wpisu nie każdy się przychyli, ale proszę o wyrozumiałość. Mam nadzieję, że wśród mniejszej ilości ludzi (Których z tego co widziałem #!$%@? jakiś poziom kultury, takie sytuacje nie będą miały miejsca)
Dlaczego chcę tu pisać o nauce? Spojrzałem na jakiś filmik z Dawkinsem i komentarze pod nim... Jak już napisałem (nie chcę być złośliwy, ale pewnie tak to zabrzmi) w kwestii nauki i tego czym jest nauka panuje wielki obskurantyzm. Ludzie wierzący w popularnie propagowaną naukę to najczęściej nie zwolennicy tej nauki, ale scjentyści. Nauka ma swoje źródła, ma swoje zasady i ma wielki zakres spraw, którymi z natury się NIE ZAJMUJE. Choć niektórzy pewnie chcieliby, żeby żadnych zasad tam nie było. Ci ludzi nie, niestety, nie wykazują zainteresowania samymi podstawami teoretycznymi nauki, naukę uprawiają w opozycji do czegoś co w ich mniemaniu nie jest ,,nauką" a nazwiska jakiekolwiek teoretyka/pozytywisty są im najczęściej nie znane. (wiem ja sam tu trochę stygmatyzuję, ale próbuję lapidarni ująć mój zamiar pisania tu.)
2. Nie zamierzam przedstawiać jakiegoś ostatecznego, ultymatywnego zarysu obecnej ,,naukowości", albowiem takiej nie ma i nigdy nie było. To co tutaj piszę, nie jest jakimś jednym stanowiskiem w tej dziedzinie. Nigdy nie myślałem udzielać jakiś całkowicie ostrzygających kwestii odpowiedzi. Wskazuję na implikację, podłoże historyczne. Domyślam się, że być może to co tu napisze trochę was zdziwi, albo i zirytuje. Swoje myśli zawrę w punktach traktujących o jakiś zagadnieniach i zobaczymy co z tego wyjdzie.
1. Nauka a światopogląd
Zacznijmy od początku co to jest nauka? Czy to tylko sama metoda naukowa, czy coś jeszcze poza nią? Czy sama metoda naukowa jest czymś innym niż nauka? Gdyby tak było to czym by była ta sama nauka? Wydaje się, że nauka to właściwie sama metoda właśnie. Przynajmniej zawsze była tylko za metodę (u Pozytywistów) rozumiana.
Od kiedy istnieje nauka? W naszym rozumieniu nauka istnieje, gdzieś od II połowy XIX wieku. Przedtem jej nie było. Nie było jej w rozumieniu wzorców pozytywistycznych (współczesnych). W naszym rozumieniu naukowcem nie było ani Newton, ani Kopernik. To czym się zajmowali znajdowało się wtedy jeszcze na pograniczu filozofii i trzeba było wielu lat, aby się usamodzielniło.
No właśnie nauka a światopogląd... Nauka ta już postcomte'owska, w antyfilozoficznej filozofii np. Wittgensteina i pozytywizmu logicznego dokonuje skrajnego rozgraniczenia nauki i światopoglądu. Mieszanie tych dwóch porządków, uzasadnienie nauką swoich wywodów, fetyszyzowanie nauki nosi nazwę scjentyzmu. Scjentystami byli niemieccy narodowi socjaliści uzasadniający potrzebę ekspansji i swej wyższości bandanami antropologicznymi i taki jak np. Ostforschung. Scjentystami byli komuniści, opierający swoją ideologię o naukowy marksizm. Jest to wiara ściśle oświeceniowa, że wdrożenie ideologicznej wiary w ramy pewnych dyrektyw a dalej ich konsekwentna realizacji w społeczeństwie, może dać ludziom prawdziwy raj na ziemi. Czy to w ramach wiecznego Volksgemeinschaft-u, czy zmaterializowanej utopii w komunizmie.
Scjentyzm jest to wiara, że człowiek przez ,,postęp" (W ramach ideologii progresywizmu teza niewywrotna) techniczny, zaspokoi wszelkie swoje potrzeby bytowe, uniezależni sie od przyrody i stanie się Bogiem na ziemi. W Ogóle większość ideologii bazuje na tej ideologicznej spuściźnie tego co Voegelin określił jako ,,autosalwacji" Immanentna gnoza. Ludzie od czasów oświecenia wierzyli w nowy rozumny obraz świata możliwy do wypracowania przez pewne rozwiązania instytucjonalne. Ale nie o tym chcę tu pisać o scjentyzmie i immanentnych religiach.
Nauka, ta dzisiejsza nie ma i nie może mieć nic wspólnego z żadnym postępem i światopoglądem. Nauka została odpolityczniona w teorii. Prawda, że człowieka nie można jednak zimmunizować i oczywiście sami członkowie koła wiedeńskiego mieli jakieś poglądy, głównie skłaniające się do umiarkowanej lewicy. Ponadto - dlaczego nauka ( w sensie pozytywistycznym) nie może mieć w zasadzie nic wspólnego z żadnym światopoglądem? O tym w punkcie 2.
2. Nauka a wiedza
O to pytaliście się mnie głownie w komentarzach. Może nie tyle o wiedze, tylko o poznanie w kontekście nauki. Więc tak. Do XVIII (a może II połowy XVIII) ludzie, którzy wierzyli, że nauka, a właściwe przyrodoznawstwo, pozwala na odkrywanie prawdy w klasycznym rozumieniu byli w większości. Jej wyrazicielem był na przykład August Comte. Przez wpływy szeregu filozofów i uczonych to stanowisko zmieniło się. Nie mówi się już o ustaleniu prawdy w sensie obiektywnym, bo nawet eksperymentalnie jest to niemożliwie. Na wiki jest parę słów o problemach koła wiedeńskiego, które próbowało przeforsować swoje scjentystyczne stanowisko, na ten temat.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pozytywizm_logiczny
Ergo, nie ma czegoś takiego jak CZYSTA WIEDZA pochodząca z nauki i będąca absorbowana przez człowieka. Nauka nie może uwolnić się od przyjętych arbitralnie metafizycznych założeń np. tego najprostszego, że obserwowana rzeczywistość jest realna. Oczywiście pozytywiści idąc duchem naukowego nominalizmu atakowali spekulacyjną metafizykę i nieścisłe nauki przyrodnicze. Napierali na takie metafizyczne pojęcia jak ,,duch", albo ,,materia".
Jakiś mirek wspomniał tu kiedyś (dostał chyba ze 100 plusów), że to co się liczy w nauce to prawdopodobieństwo. Dodam prawdopodobieństwo, że wydarzy sie tak i tak. Skutków określonych wydarzeń. Czy to ma coś wspólnego z tym klasycznym poznaniem? Raczej nie. To jest probalistyka. Nauka może odpowiadać na pytanie ,,jak'', ale nie dlaczego.
Jak już wspomniałem współczesna nauka ma model nominalistyczny. I nie ma w niej miejsca na wiedze też z tego względu, że każda teza jest niepewna i może zostać obalona przy zachowaniu odpowiednich procedur badawczych. Do tego czasu istnieje jako konsensus. Jeśli jest niewiarygodna, to nie przysługuje jej atrybut prawdy. Nauka odrzuca wiedzę jak taką.
Cała nauka podłożona jest metafizyką, przyjętymi apriorycznie założeniami, choć ich asortyment jest dość skromny. Nawet mogące sie nam wydawać tak naturalne ustalanie tego co jest prawdą, na podstawie przyjętych przez nas dowodów to również założenie.
#nauka #filozofia #religia #zainteresowania #ciekawostki
Wołam
@Mr-Slimak, @babisuk, @cizarek, @navarion, @13czarnychkotow, @FoorX, @migun, @kwantylek, @Merytoryczny2, @xhxhx @iluzorycznyMomentAbstrakcji @A_F_S @Simo_Hayha @Kampala @Zydokomunopastafarianowegetarianin @t3m4 @Kazak77 @dlugi_ @Coolish @kwantylek
  • 22
btw. Mam 2 pytania co do tego jak właściwie i poprawie tu zamieszczać wpisy. 1. Da się zrobić jakoś enter w wpisie w czasie pisania? Żeby pisać w następnej linijce? 2. Skoro jako zielonka mogę zawołać 10 osób, to co zrobić był zawołać kolejne 10, napisać osobno? Z góry dzięki za odpowiedź.
@Akwinata: dziękuję, kolego, że mnie zawołałeś. Przedstawiasz dosyć smutną wizję (albo źle ją rozumiem), że z nauką - we współczesnym rozumieniu - jest coś źle. A ja wcale tak nie myślę. Nauka nie zaczęła się w XVII, XVIII, XIX czy jakimkolwiek innym wieku. Ona istniała zawsze. Ja wiem, że jako akwinata (z nicka, przymiotnik, nie próbuję cię obrażać obcinając majuskułę z przodu) możesz niekoniecznie się godzić, że wiedza nie jest powiązana
(...) teorię wszystkiego. Jestem pewna, że taki wzór istnieje (...)


@xhxhx: cały problem z Teoriami Wszystkiego jest taki, że jeśli istnieją i są proste, to może się okazać, że choć odpowiadają na pytanie "jak?", to wcale nie odpowiadają na pytanie "dlaczego?". D. Adams w Autostopem przez Galaktykę żartobliwie traktuje temat Wielkiego Pytania i ostatecznej odpowiedzi. A jeśli żarty ci nie odpowiadają, to można poważnie zastanowić się nad mrówką Langtona. Otóż
@Akwinata: zanim odniosę się do innych fragmentów mojego wpisu odpowiedz mi czy kiedykolwiek miałeś okazję zajmować się fizyką lub inną nauką empiryczną (chociażby studiować poza uczelnią w ramach własnych zainteresowań)?

Pytam, ponieważ w poniższym fragmencie najprawdopodobniej wykazałeś się głębokim niezrozumieniem

Jakiś mirek wspomniał tu kiedyś (dostał chyba ze 100 plusów), że to co się liczy w nauce to prawdopodobieństwo. Dodam prawdopodobieństwo, że wydarzy sie tak i tak. Skutków określonych wydarzeń. Czy