Wpis z mikrobloga

@muciosgracjas: Stanley Kubrick biorąc na warsztat książkę "Lśnienie", okroił ją z wielu ważnych, choć filmowo zbędnych elementów. Można powiedzieć, że Kubrick, traktując po macoszemu wątek alkoholizmu Jacka (obszernie rozbudowany w książce) i wielu wspomnień z przeszłości, a pozostawiając na usługi języka filmowego jedynie głównych bohaterów i wątek pustego hotelu, ociosał książkę Kinga tak, jak ociosać można drewnianą belkę, nadając jej kształt ostrej dzidy. Stanley Kubrick osobowość miał nietuzinkową, nie chciał zatem
  • Odpowiedz
@ColdMary6100: Ja nigdy nie rozumiałem fenomenu Lśnienia (filmu), w stosunku do książki wiele rzeczy jest pozmienianych a wisienką na torcie jest zupełnie inne zakończenie. Książka jest bardzo dobra, film nie najgorszy ale wychwala się go jakby był idealny.
  • Odpowiedz
@m_i_n: I dobrze. Gdyby potraktowali książkę jako scenariusz to nie było by sensu go oglądać po przeczytaniu ani czytać książki po obejrzeniu.
  • Odpowiedz
@ColdMary6100: Wątek alkoholizmu został nieco rozbudowany w wersji rozszerzonej, choć względem książki jest mocno okrojony.

A sam film polecam, chyba żaden inny horror tak mnie nie straszy. A co najlepsze, wystarczy do tego sama muzyka, która już od pierwszej sceny jest tak cholernie złowroga i przerażająca.
  • Odpowiedz
@ColdMary6100:
Wspomnij o aktorce, została źle dobrana i jej postać w filmie również została źle poprowadzona.
W książce miała wzbudzać sympatię tu odstręczała widza.

Większość ludzi chyba kibicowała aż Jack ją zaciuka w końcu.
  • Odpowiedz
@dran2: Tylko w takim wypadku po co nazywać film tytułem książki :P? Bądź co bądź od ekranizacji oczekuje przynajmniej zgodności kluczowych faktów a takim na pewno jest zakończenie.
  • Odpowiedz