Wpis z mikrobloga

Charles Haddon Spurgeon - XIX wieczny brytyjski pastor reformowanych baptystów zwany "księciem kaznodziejów". Jego kazania po dziś dzień zachwycają pięknem, głębią oraz prostotą przekazu. Na język polski przełożono kilkanaście jego kazań i kilka książek, wszystko znaleźć można na stronie http://www.spurgeon.one.pl/ (niektóre są też w wersji audio na YouTube)

Poniżej przedstawiam wycinek kazania z 20 sierpnia 1871r. pt. "Chrystus jest wszystkim". Całość dostępna tutaj: http://www.spurgeon.one.pl/index.php?Kazania:CHRYSTUS_JEST_WSZYSTKIM

Po pierwsze więc, KTO TĘ PRAWDĘ UZNAJE? Apostoł Paweł nie mówi, że Chrystus jest wszystkim we wszystkich dla każdego człowieka. Stwierdza natomiast, iż istnieje nowe stworzenie, w którym człowiek „odnawia się ustawicznie ku poznaniu na obraz tego, który go stworzył”, gdzie zanikają wszelkie narodowe i obrzędowe różnice, a Chrystus staje się wszystkim i we wszystkich. Chrystus nie jest jednak wszystkim dla każdego człowieka. Niestety! Istnieje wielu osób w tym świecie, dla których Chrystus jest nikim. Prawie w ogóle o Nim nie myślą. Niektórzy ludzie niższego sortu posługują się Jego imieniem tylko po to, by przeklinać. Jeśli w ogóle mają jakąś religię, to jak u wielu, jest to tylko przejaw zadufanego w sobie zarozumialstwa, wykluczającego Zbawiciela. W wyznaniu wiary człowieka zadufanego w sobie nie ma miejsca na Zbawiciela grzeszników. Ten, który usprawiedliwia bezbożnych nic dla nich nie znaczy. Ludzie światowi, lekkomyślni, nieczyści i rozpustni nie pozwalają sobie na myślenie o świętym Odkupicielu. Być może ktoś taki jest tutaj obecny, i choć dzisiejszego poranka nie słyszy niczego innego prócz słów o Jezusie, powie: „Jakież to nużące” i ucieszy się, gdy przemówienie się zakończy. Jezus jest „korzeniem z suchej ziemi” dla ogromnej liczby ludzi. Nie widzą oni w Nim „żadnej postawy ani urody”, ani piękna, którego mogliby pożądać. Ach! Cóż uczynią, gdy im się objawi w chwale i mocy? Gdy przechodzili obok Jego krzyża, nie dostrzegli w Nim nic godnego uwagi. Nie będą mogli Nim jednak pogardzić, gdy staną skazani przed Jego tronem. O wy, którzy macie Jezusa za nic, ucałujcie Syna Bożego, aby nie zapłonął Jego gniew, i abyście nie zginęli, gdy Jego złość rozpali się jak płomień. Jeśli w dzisiejszym dniu nie macie Chrystusa, nie macie również pokoju i nigdy nie zaświta wam nadzieja! Dla duszy bez Chrystusa nie pozostaje nic prócz pełnego lęku oczekiwania na sąd i na ogień Jego gniewu. Mógłbym teraz przerwać swoje kazanie i powiedzieć: módlmy się za tych, którzy nie wierzą i żyją bez Chrystusa – aby już dłużej nie pozostawali w stanie potępienia.

Istnieją inni ludzie w tym świecie, dla których Chrystus coś znaczy, choć niezbyt wiele. Bardzo chcieliby siebie zbawić, lecz skoro muszą wyznać swoje niedoskonałości, wykorzystują zasługi Chrystusa jako pewnego rodzaju wyrównanie swoich niewielkich wad. Choć ich szata jest niemal wystarczająco długa, przez doszycie do niej frędzli pochodzących z łaski Odkupiciela, staje się jednak taka, jakiej pragną. Zmawianie modlitw, chodzenie do kościoła, uczestniczenie w sakramentach i obchodzenie Wielkanocy – oto główne praktyki, na których polega wielu religijnych ludzi. Jeśli koło dyliżansu utknie nieco głębiej w koleinie, wówczas wzywają na pomoc Pana Jezusa, mając nadzieję, że swoim ramieniem wyciągnie je z dołu. Zwykle mawiają: „Musimy się starać jak najlepiej potrafimy, a Chrystus będzie naszym Zbawicielem; Bóg okaże nam swoje miłosierdzie”. Przyzwalają na to, by błogosławione i wystarczające dzieło oraz ofiara Zbawiciela wyrównały ich niepowodzenia. Wyobraźmy sobie, że dla nich jest to przejaw ogromnej pokory, iż posuwają się aż tak daleko! Jezus jest dla nich ‘zapchaj dziurą’ i niczym więcej. Nie wiem czy stan takich ludzi jest choć odrobinę bardziej godny pożądania niż tych, dla których Jezus jest nikim. Myślenie, iż przyszedł On po to by pomóc nam w zbawieniu siebie samych, mrzonki, że zbawia nas tylko częściowo, że dzieli chwałę za zbawienie z grzesznikiem, to nic innego tylko nikczemna pogarda i odrzucenie Chrystusa. Ci, którzy umieszczają grzesznika i Zbawiciela w jednym jarzmie, gdzie każdy wykonuje swoją część, ograbiają Chrystusa z całej Jego chwały. To prawdziwa grabież, gdy okrada się krwawiącego Baranka Bożego z nagrody za Jego agonię. „Ja sam tłoczyłem do kadzi, bo spośród ludów żadnego nie było ze mną”. W dziele zbawienia Jezus pozostaje sam. Zbawienie pochodzi od Pana. Jeśli Chrystus nie jest dla ciebie wszystkim, jest niczym. Nigdy nie zgodzi się na partnerstwo jako częściowy Zbawiciel ludzkości. Jeśli ma być czymś, musi stać się wszystkim; a jeśli nie jest wszystkim, jest dla ciebie niczym.

Dla wielu ludzi, zupełnie nieświadomie, Jezus Chrystus znaczy wiele, a jednocześnie trudno im pojąć, iż jest On wszystkim we wszystkich. Mam na myśli poszukujące dusze, które mówią: „Zaufałbym Jezusowi dzisiejszego poranka, lecz nie mam odpowiednich uczuć”. Sądzisz więc, iż odrobina twojego uczucia może uzupełnić dzieło Zbawiciela, jak gdyby mogła ci ona pomóc. „Nie pokutowałem tak jak powinienem, więc nie mogę odpocząć w Jezusie”. Uważasz więc, że twoja pokuta może coś dodać do niedokończonego dzieła Zbawiciela. Być może jednym z najtrudniejszych zadań na świecie – tak trudnych, a nawet niemożliwych, że tylko Duch Święty może im sprostać - jest odwieść człowieka od myśli, że może coś uczynić lub stać się kimś by zapewnić sobie własne zbawienie. Grzeszniku! Jesteś pustką a Chrystus pełnią; jesteś brudem, a on oczyszczeniem; jesteś niczym, a On – wszystkim we wszystkich. Im szybciej się z tym zgodzisz, tym lepiej. Skończ z mówieniem: „Przyszedłbym do Zbawiciela, gdyby nie to lub tamto”, gdyż takie marudzenie tylko cię będzie zwodzić, opóźniać twoją decyzję lub zupełnie ciebie zniszczy. Przyjdź takim, jakim jesteś już teraz, a nawet w tym momencie, gdyż Chrystus nie jest prawie wszystkim, lecz wszystkim we wszystkich.

Istnieją również tacy ludzie, którzy twierdzą, że Chrystus jest wszystkim w niektórych rzeczach, lecz nie zrozumieli jeszcze w pełni nauczania naszego fragmentu. Mówi on bowiem: „Chrystus jest wszystkim i we wszystkich”. Owszem, jest on wszystkim, jak sądzą, „w kwestii usprawiedliwienia”; On przebacza wszelki nasz grzech i przyobleka nas swoją sprawiedliwością. Jeśli jednak chodzi o nasze uświęcenie, to z pewnością my sami powinniśmy o nie zabiegać; a co dotyczy wytrwania, zależy ono całkowicie od naszego czuwania. Czyż nadal jednak nie jesteśmy zagrożeni? Czyż nie istnieją pewne elementy, które zależą wyłącznie od naszych cnót i dobroci?” Umiłowani! Niech Bóg broni bym miał wyrzec choć jedno słowo przeciwko gorliwemu czuwaniu, czy też przeciwko intensywnym wysiłkom. Błagam was jednak, abyście ich źle nie rozumieli, ani nie mówili, że ostateczne zbawienie wierzącego opiera się na ruchomym piasku. Jesteśmy zbawieni w Chrystusie i w Nim mamy pełnię. W Nim również jesteśmy uświęceni: „Który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością i poświęceniem i odkupieniem”. Chrystus jest wszystkim; nie tylko moim usprawiedliwieniem, lecz również i uświęceniem. Jest wszystkim – nie tylko pierwszym krokiem mojej wiary, lecz także ostatnim. „Jam jest alfa i omega [początek i koniec], mówi Pan”. Nie ma takiego miejsca między bramami piekła i bramami nieba, gdzie wierzący byłby zmuszony powiedzieć: „Chrystus mnie w tym miejscu zawiódł, więc muszę polegać na własnych wysiłkach”. Począwszy od gnojowiska naszego zepsucia aż po tron osiągniętej doskonałości, nie ma ani jednego momentu, z którym musielibyśmy poradzić sobie sami. Chrystus nasze zbawienie inicjuje, kontynuuje i kończy. Dotyczy to wszelkich jego elementów, wszystkich wieków oraz każdego mężczyzny i kobiety, którzy przyszli na ten świat i kiedykolwiek będą zbawieni. Nie ma takiej chwili, w której jakieś stworzenie powinno powoływać się na własne zasługi, wnosić własną siłę lub uzupełniać to, czego jeszcze brakuje. „Chrystus jest wszystkim i we wszystkich”. Święci są „doskonali w Chrystusie Jezusie”. Nasz Pan rzekł: „wykonało się” i wszystko zostało wykonane. Nie jest On jedynie sprawcą naszej wiary, lecz również jej dokończycielem. Jest wszystkim we wszystkich, a człowiek – niczym.

Prawdę tę uznaje każdy wierzący. Istnieje wiele różnic wśród chrześcijan, lecz nie ma żadnej w kwestii tego podstawowego punktu. Niestety, kościół podzielił się na wiele części, lecz podziały nie mają wpływu na naszą zgodę w jednej kwestii: że Chrystus jest wszystkim. Nie okażę się zbyt surowy, jeśli powiem, że człowiek, który tej prawdy nie przyjmuje, nie jest chrześcijaninem, ani też nie wykażę się zbytnim liberalizmem, gdy oświadczę, że każdy, kto w tej prawdzie wytrwał, z pewnością jest człowiekiem wierzącym. Ten, kto ufa wyłącznie Chrystusowi, kto poddaje się Mu jako swojemu jedynemu nauczycielowi, królowi i Zbawicielowi, jest osobą zbawioną. Ten zaś, kto nie oddaje Chrystusowi chwały, choć mówi językami ludzkimi i anielskimi, choć posiada dar prorokowania i wszelkiej wiedzy, choć ma wszelką wiarę, potrafi przenosić góry i zdaje się mieć wszelkie cnoty, nie jest jednak chrześcijaninem, jeśli lekceważy Chrystusa i nie traktuje Go jak tego, który jest wszystkim we wszystkich. W nowym stworzeniu bowiem tylko jedna rzecz wyróżnia człowieka odrodzonego, a mianowicie, że „Chrystus jest wszystkim we wszystkich”, bez względu na to kim może On być dla innych.

#religia #chrzescijanstwo #protestantyzm #protestujacyprotestanci #cytatywielkichludzi #kazanienadzis
s.....t - Charles Haddon Spurgeon - XIX wieczny brytyjski pastor reformowanych baptys...

źródło: comment_FnlsKSVKIB1yVNVdVNpRuoF9pzh3q2Iz.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach