Wpis z mikrobloga

Piszę to w razie gdyby ktoś chciał coś wysłać/zamówić za pomocą GLS.
Nigdy wcześniej jeszcze nie doświadczyłem takiego buractwa i braku profesjonalizmu ze strony kuriera. Na stronie: planowana dostawa 9-12. Kurier dzwoni do mnie przed 10 że będzie w ciągu 30 minut, no nic czekam. Godzina 11:30, kuriera dalej nie ma, dzwonię ponownie, twierdzi że go przytrzymali w pobliskim supermarkecie (2 km ode mnie) ale już po wszystkim i "zaraz będzie". Godzina 12:20, w końcu przynosi paczkę. Ale uwaga - wali do drzwi po czym bez pardonu naciska klamkę i próbuje sam wejść (wtf?). Okazuje się że to jakiś janusz z twarzą i czystością (dosłownie od niego śmierdziało i miał czarne ręce jak by w ziemii grzebał) jak by go od pługa oderwać. Na uwagę że mógłby mówić kiedy dokładnie będzie żeby nie marnować czasu twierdzi z przygłupim uśmieszkiem że "to koleżka dzwonił" (w sumie pierwsze słyszę żeby kurierzy dwójkami jeździli ale ok, ale może jeden od pisania a drugi od czytania, tylko trzeciego od myślenia im brakło). Wcześniej przez telefon też chamsko coś burczał jak typowy cebulak.
Zdecydowanie nie polecam, chyba nawet siódemka jest lepsza od GLS.
Tak, oceniam całą firmę po jednej przesyłce bo dawno już takiego buractwa nie widziałem.
#gls #kurier
  • 2
@IceBeast: ręce brudne wynikają z tego, że paczki są brudne przez magazyn/transport i tego nie zmienisz, a przy 100 stopach zdarza się o rękawiczkach zapomnieć. Sam kilka razy wpadałem do klienta z brudnymi rękoma, ale zawsze przepraszałem. Niestety to nie jest praca w biurze, gdzie po pierdzeniu w stołek idziesz się podmyć do biurowej toalety.

A we dwójkę się jeździ często jak kurier szkoli kandydata.

Co do tego nieprzyjechania doskonale cię
@cadwell: ja w pełni rozumiem że to jest ciężka praca, ale moje uwagi wynikają po prostu z zestawienia tego pojedynczego przypadku z poprzednimi moimi doświadczeniami z kurierami (zamawiam dosyć dużo rzeczy, głównie przez dhl/pocztę polską). Rozumiem że się można ubrudzić w takiej pracy, ale ten gościu był po prostu brudny bo to było widać i czuć.
Samo spóźnienie nie było dla mnie aż takim problemem (aczkolwiek wcześniej aż takie duże mi