Wpis z mikrobloga

@Xanthia: I znowu swoje :) Ale spoko, wytłumaczę.

1. Owszem wiedzieli. Żeby skrócić czasy ubierania się strażaków w aparaty powietrzne w samochodach gaśniczych montuje się te aparaty w oparciach siedzeń - wtedy można się łatwo ubrać w samochodzie. Natomiast drabina nie jest samochodem gaśniczym i nie ma aparatów w siedzeniach tylko w skrytce z boku pojazdu. I w takim wypadku strażak musi zakładać aparat dopiero na miejscu. Zapytasz dlaczego... I to jest świetne pytanie. Sam uważam, że drabina również powinna mieć aparaty w kabinie bo jak pokazuje doświadczenie są one potrzebne. Jednak ludzie z CNBOP oraz Ci którzy rozpisują przetargi uważają inaczej. Do nich pretensje. A samej maski na twarz się nie zakłada już w samochodzie z prostych przyczyn - jeśli się nie podłączy powietrza to maska paruje i utrudnia oddychanie, a jeśli się je podłączy to po prostu zabraknie go kiedy faktycznie trzeba będzie wejść w zadymienie. Aparat starcza na jakieś 20min intensywnej pracy.
2. Na ten temat już pisałem wyżej. Można tak zrobić ale... Dobrze przystawiona drabina utrudniłaby potem podejście koszem to raz. Po drabinie może wejść jeden strażak i sprowadzić w dół jedną osobę. A kolejne? Jak zaczną schodzić takie półprzytomne to mogą spaść na tych na dole i mamy już min. 3 poszkodowanych w tym jednego strażaka.
3. Tutaj się zgadzam i pisałem to wcześniej. Moim zdaniem powinni wejść do kosza po dachu bo można tak robić i zaoszczędziliby kilka sekund, myślę, że wystarczyłoby żeby dojechać do skoczka. Zrobili inaczej... cóż. Decyzja KDRa błędem nie była ale można było lepiej.
4. Trzeba się na tym znać przede wszystkim :) Nie ma w straży poduszek napełnianych kompresorami. Ba... kompresory w ogóle nie jeżdżą na samochodach pierwszego rzutu. Ta poduszka to skokochron i napełnia się go albo z butli albo specjalnymi wentylatorami silnikowymi. Te z wentylatorem... czas składania to ponad 5min. Butlowe są dużo szybsze bo w zależności od rozmiarów i modelu mogą się napełniać od około minuty do 3. Nie wiemy jaki skokochron mieli strażacy, ale wyjęcie, rozłożenie, napompowanie i podsunięcie pod okno to spokojnie jakieś 2min przy dobrych ruchach. Czyli za długo. Poza tym angażuje 2-4 ludzi. O tym też trzeba pamiętać. 2 będzie
  • Odpowiedz
@wonsz_smieszek: Da się, nawet specjalna drabinka jest do tego. Dlatego się dziwię, że tego nie zrobili.
Obie metody są "poprawne" ale jak wiadomo - jedna oszczędza dużo czasu.
  • Odpowiedz
@Quot: Może troszkę mnie przekonałeś, ale oboje zdajemy sobie sprawę z tego, że to nie tak miało być. Przypomina mi się historia pewnego lekarza, który trafił do szpitala w wyniku wypadku i potem wymyślił kolejność postępowania z rannymi właśnie w takich sytuacjach. Ale to było w połowie ubiegłego wieku...
  • Odpowiedz
@Xanthia: Oczywiście, tak jak pisałem - wszystko da się zrobić lepiej i teraz nie pozostaje nic innego jak wyciągnąć wnioski na przyszłość. Akcja mogła wyglądać inaczej a to co widzieliśmy jest składową przepisów, procedur, trybu szkolenia i decyzji, które w tym przypadku nie wystarczyły żeby skutecznie ewakuować poszkodowanego. W Polsce z tym akurat mamy problem - każdy jest mądry po szkodzie ale niewiele niestety z tego wynika. Pod tym względem
  • Odpowiedz