Wpis z mikrobloga

#motoryjki #amerykanskisen #motoryzacja #historiamotoryzacji #musclecars

Nim przeczytacie, spróbujcie zgadnąć, jaki samochód - ikona amerykańskiej motoryzacji - zawdzięcza sukces urodzonemu w Belgii Rosjaninowi żydowskiego pochodzenia:) Już? O tym właśnie samochodzie, i o tej postaci, będzie dzisiejsza opowieść.

* * *

Według wiki i innych mało szczegółowych źródeł, twórcą Corvette jest Harley Earl. Anegdota głosi, że ten projektant GM oglądał żołnierzy wracających z Europy, i przywożone przez nich lekkie i zmysłowe kabriolety Jaguara oraz Ferrari. Zainspirowany ich sylwetkami wpadł na pomysł przekucia tej mody na amerykański grunt. Zaprojektowana przez niego Corvette łączyła smukłość i lekkość europejskich konstrukcji z amerykańskim chromem i detalami nawiązującymi do przedwojennych Duesenbergów.

corvette 1953

Jednak to nie Earl jest nazywany ojcem Corvetty, i nie o nim będzie ta historia. Na początku auto sprzedawało się bardzo słabo. Atrakcyjna sylwetka nie wystarczała, żeby przyćmić wysoką cenę i słabe osiągi. Podobnie jak europejscy rywale, pierwsze Corvette wyposażone były w rzędowe silniki sześciocylindrowe. Ale jednostki Jaguara i Mercedesa były wyrafinowane, wyposażone w dwa wałki rozrządu, wtrysk paliwa - a Corvette napędzana była topornym, żeliwnym silnikiem z półciężarówki. W takim właśnie momencie nieudanego debiutu Corvette na rynku, na scenę wkracza bohater tej opowieści - Zora Arkus-Duntov, a właściwie Zachariasz Arkus.

Zora urodził się w Belgii, jako syn rosyjskich emigrantów żydowskiego pochodzenia. Wkrótce jego rodzice wrócili do Rosji, i dzieciństwo spędził w Sankt Petersburgu (wówczas Leningradzie). Studia techniczne rozpoczął w Berlinie, ukończył je ze statusem najlepszego studenta swojej uczelni. Niestety, jego żydowskie pochodzenie nie pozwoliło mu kontynuować kariery w hitlerowskich Niemczech, i wyjechał do Francji. Po wybuchu II wojny światowej wraz z bratem zaciągnął się do francuskiego lotnictwa. Francuzi poddali się, zanim zdążył odbyć swój pierwszy lot bojowy:) Zora przez Portugalię uciekł do USA.

W Nowym Jorku założył firmę, która zajmowała się podrasowywaniem silników do wyścigów hot-rodów (Zora projektował aluminiowe głowice, dzięki którym ze starych fordowskich V8 uzyskiwał 300KM). Po przyłączeniu się USA do wojny zamiast silników do wyścigówek usprawniał silniki myśliwców. Po wojnie wrócił do Europy, gdzie zaczął współpracować z brytyjskim producentem sportowych roadsterów Allard. Bez sukcesów startował jako kierowca Allarda w 24h Le Mans, ale kilka lat później za kierownicą Porsche 550 zwyciężył w swojej kategorii.

Zora Arkus-Duntov w zwycięskim porsche 550, Le Mans 1954

* * *

Bogaty życiorys, prawda? Zora Arkus-Duntov miał już jednak dość wrażeń i ciągłego zmieniania miejsca zamieszkania, i powrócił do Ameryki. Tam na krótko podjął pracę przy produkcji samolotów, aż pewnego dnia zakochał się bez opamiętania. I nie, nie w kobiecie - był już szczęśliwie żonaty od 1939. Wybranką, która go urzekła, była Corvette zaprezentowana na nowojorskiej Motoramie w styczniu 1953. Arkus-Duntov postanowił znaleźć się jak najbliżej fascynującego go samochodu, rzucił dotychczasowe zajęcie, i zatrudnił się w GM jako szeregowy asystent inżyniera. Miesiąc później nadzorował już cały program Corvette i był szefem zespołu wyścigowego Chevrolet:D Tak, to jest możliwe tylko w Ameryce. Jak to się stało?

Gdy zaprezentowano Corvette na Motoramie (jeszcze jako prototyp) Zora wysłał do Eda Cole'a, dyrektora Chevroleta, list pochwalny, w którym gratulował udanej konstrukcji i życzył jej sukcesów. Gdy zatrudnił się w GM Corvette była już na rynku - i, jak pisałem wyżej, okazała się klapą. Asysten inżyniera Zora Arkus-Duntov napisał do Eda Cole'a drugi list, list, który zmienił historię jego, historię Corvetty, i historię Chevroleta. List ten (tłumaczenie moje, niedosłowne, ale oddające sens) brzmiał mniej więcej tak:

"Hot-rodding, ściganie się i tuningowanie stale się rozwijają. Dowodem na to jest coraz większa liczba magazynów dotyczących hot-rodów i kustomizingu, oraz wzrastający nakład tych pism. Jednak gdy się je otworzy, od pierwszej do ostatniej strony są pełne Fordów. Hot rodderzy nie mają wyszukanych potrzeb, chcą się najeść, wyspać, i jeździć zmodyfikowanym fordem. Oni znają fordy i wszystkie fordowskie części lepiej, niż inżynierowie forda. Młody człowiek pasjonujący się motoryzacją kupuje takie pismo, i widzi fordy, fordy śnią mu się po nocach, gdy dorasta, kupuje zdezelowanego forda, a gdy się ustatkuje, zamienia go na nowego. Fordy, fordy, wszędzie fordy. Czy nie mogłoby, do licha, być tak, żeby zamiast forda takim samochodem był Chevrolet? Otóż ja, szeregowy pracownik Chevroleta, uważam, że mogłoby."

Następnie Zora w liście ogólnikowo przedstawił swój plan. Zasugerował, żeby nowoopracowane silniki V8 GM trafiły nie tylko do najdroższych Cadillaców, ale właśnie do pospolitych Chevroletów. Żeby stworzyć linię sportowych podzespołów RPO, silników, sprężyn, zaworów, tłoków, hamulców itd. - i w ten sposób stworzyć zaczątek rynku zewnętrznych poddostawców części do customizingu. Zwrócił uwagę, że według jego obserwacji (a robił w hot-roddingu już od wczesnych lat 40) atrakcyjność nowości na rynku customerskim to 3 lata. I że w związku z tym w latach 1956-57 cześci Forda wpadną w dołek (okres stagnacji nim powstanie ich nowa generacja) i że wtedy należy przypuścić zmasowany atak przedstawiając nową linię produktów Chevroleta. Ed Cole, dyrektor marki, był tak zafascynowany wizją Zory, że momentalnie dał mu nieoficjalny nadzór nad flagowym projektem Chevroleta, Corvette, oraz - po rozmowie z Zorą - postanowił stworzyć team wyścigowy Chevrolet.

wyścigowa Vette z lat 50

* * *

No i tak to się potoczyło. Corvette dostała bulgocące V8, i jednocześnie zaczęła startować na torach wyścigowych. Jej sprzedaż z miejsca drastycznie wzrosła, i z niszowego auta zaczęła być postrzegana jako kultowy symbol amerykańskiej motoryzacji. Zora Arkus-Duntov całą resztę swojego życia poświęcił temu samochodowi. Wysyłał team wyścigowy Corvette gdziekowliek się dało. Z każą kolejną generacją lobbował w dyrekcji GM wstawianie do Corvetty jak najnowszych i jak największych silników. Opracowywał kolejne wyczynowe albo chociaż oryginalne wersje (jak Corvetty z silnikiem z tyłu lub silnikiem Wankla z lat 70). Wszystko w imię zasady, że o Corvette ma być głośno. Nawet kiedy zmieniano jakąś formułę wyścigów, gdzie Corvette osiągała sukcesy, nie wycofywał się. Opracowywał wtedy bolid spełniający standardy (np. w 1960 zmieniono formułę wyścigów AMA, dopuszczając tylko modele z kołami bez błotników. Zora błyskawicznie opracował bolid CERV, który i tak był rekalmowany jako wyczynowa wersja Vette).

ale wstawiam zdjęcie jakiejś ładnie zmodyfikowanej corvette stingray bo i tak te zdjęcia są trochę z dupy i nie chce mi się szukać adekwatnych do tekstu

W 1968 roku formalnie został dyrektorem zespołu Corvette (choć de facto był nim od kilkunastu lat) i zaczął odpowiadać nie tylko za bieżącą promocję i techniczne aspekty samochodu, ale też za jego stylistykę i wizję rozwoju w przyszłości. Wizją Zory było uczynienie z Corvette auta z silnikiem umieszczonym centralnie, uważał, że tylko w ten sposób można utrzymać pozycję wiodącego auta sportowego ameryki (wobec konkurencji Forda GT40). Jednak szefostwo GM uznało, że Corvette pozostanie przede wszystkim luksusowym wozem GT, a nie wyścigowym bolidem. W 1975 roku Zora rozwiązał umowę z GM. Mimo to do końca swych dni (1996) był ambasadorem Corvette, występował na pokazach nowych generacji, zaś w przemówieniach, artykułach i wywiadach konsekwentnie budował legendę tego samochodu.

Zora Arkus-Duntov w Corvette SS 1957

Tradycją Chevroleta jest nazywanie specjalnych wersji swoich modeli kodem zawierającym literkę Z, które zwykle są po prostu wewnętrznymi oznaczeniami fabrycznymi, nie mającymi głębszego kontekstu. Jednak w przypadku Corvette zbitek liter ZR01 dla oznaczenia najbardziej wyczynowych wersji nie jest traktowany jako przypadek - ale jako trybut właśnie dla Zory Arkusa-Duntova. I nawet jeśli to nieprawda, to ma swój głęboki sens - Zora nie był twórcą samochodu o nazwe Corvette, ale bez wątpienia był twórcą jego legendy. Podobnie te dwie literki, pal licho, jaka jest ich geneza - ale niech staną się częścią tej legendy. Zora, rób tam w niebie równie spektakularne samochody, żebym miał czym jeździć jak tam trafię:).
  • 2
@Taco_Polaco: jakby co to nie jest mi z tego powodu smutno:) Przywykłem już, i traktuję te wpisy bardziej jako systematyzowanie wiedzy, szlifowanie stylu i budowanie sobie portfolio, niż zamach na atencję. To chyba po prostu (już) nie ten portal, nie ten target. Może w ogóle nasze społeczeństwo nie interesuje się takimi tematami. Patrząc na półki z prasą motoryzacyjną w kioskach widać, że ogromna większość nakładu to po prostu beznamiętne testy aut