Wpis z mikrobloga

Za czasów #studbaza to się kombinowało jak się dało i tak pewnego razu, coś poknociliśmy, że rozrobiwszy spirytus został nam się taki komplet:
1. Wódka w butelkach po spirytusie.
2. Woda w butelkach po wódce.
Do pokoju wpadł Mareczek. Taki wiecie, wesołek co wszędzie nos wciska, kumpluje się ze wszystkimi, ale wszyscy mają go dość, bo męczy i zawsze leci na sępa. Od progu rzuca jak to Mareczek "No cześć chłopacy, słyszałem, że macie coś dobrego, dacie..."


"...piedrole, nie piję z Wami" - wyszedł i do końca studiów już nie wrócił. ( ͡ ͜ʖ ͡)

...

Cała historia miała miejsce ponad 30 lat temu. Opowiedział mi ją znajomy mojego ojca - Andrzeja. Wczoraj w robocie zagadał do mnie facet o imieniu Marek, zainteresowało go moje nazwisko i opowiada mi z pełną powagą o tym, jak to w #akademik we #wroclaw znał Andrzeja o tym nazwisku, co pił spirytus i popijał wódką. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Mareczek nie wie do dziś

Mój ojciec mistrzem trzydziestoletniego pranku ( ͡° ͜ʖ ͡°)

  • 9