Wpis z mikrobloga

TL;DR


Takie #coolstory z wczoraj. Wczesny wieczór i ktoś dzwoni domofonem przy furtce. Ojciec był akurat w ogrodzie więc nie musiałem się fatygować, ale i tak chciałem iść do sklepu. Wychodzę i patrzę, że przed płotem stoi zaparkowana wielka zielona buda na kółkach podczepiona do czerwonego traktora i ojciec z jakimś facetem koło 60 ciągną jakiś przedłużacz do tej budy...


Pierwsza myśl była taka, że to jakiś sąsiad przyjechał po pomoc elektryka (zawód ojca), co już się czasami zdarzało. Jednak gdy przechodziłem obok, starszy pan przywitał się po angielsku, co w małej miejscowości nie jest raczej zbyt częste.


No ale nic, poszedłem do sklepu, wracam a nieznajomy siedzi przy stole z rodzicami.


Okazało się, że pan jest Niemcem i ma na imię Karl. Podróżuje sobie traktorem z własnoręcznie zbudowaną budą campingową. Wyjechał z Rtedstadt na mazury do Mrągowa. Był na słynnym festiwalu muzyki country, w okolicznych miejscowościach i teraz wraca do domu.
Porusza się z zawrotną prędkością 20 km/h i robi dziennie nawet do 100 km! Zatrzymuje się po drodze w gospodarstwach rolnych albo przy domach jednorodzinnych w mniejszych miejscowościach lub od biedy na stacjach benzynowych.
Jego budka campingowa nosi nazwę Willa Karolina - na cześć jego zmarłej przed dwoma laty żony Karoliny.


Zjedliśmy kolację, opowiadał o podróży, że na swojej drodze spotkał samych dobrych ludzi i uważa, że Polacy są bardzo mili i chętni do pomocy. Jak dobrze pamiętam taka podróż w dwie strony zajmuje nawet do 9 tygodni, ale dla niego "everyday is holiday" więc ma czas :)
Może ktoś też miał okazję gościć tego pana lub mijał na drodze?


Jeśli ktoś będzie miał możliwość to polecam przyjąć tego pana, bo to bardzo ciekawa sprawa!

Rano, jak ojciec jechał do pracy dostał taki liścik i czekoladę od Karla ;)
Pobierz
źródło: comment_jdZLVPuV1Gin79oTnWhGaDyjq0NObbnF.jpg
  • 46