Wpis z mikrobloga

Jak wygląda #zyciewwielkiejplycie?

Drogie Mirasy, chciałabym tym razem ze swojej strony zacząć naszą opowieść o spostrzeżeniach na temat życia zwykłych Polaków na blokowisku z lat 70-tych. Razem z @abaddon84 zauważyliśmy kilka prawidłowości, które sprawiły, że spojrzeliśmy inaczej na pojęcie „przeciętny człowiek”. Przyglądaliśmy się domom, osobowościom i reakcjom mieszkańców na pojawienie się w ich domu obcych ludzi, którzy kontrolują stan techniczny budynku i pewne rzeczy wydają nam się niezwykle ciekawe i nie mniej zaskakujące.

Ludzie są ślepi.
Brawo Sherlocku! Czy to nowość, że patrzały zużywają się z wiekiem? No tak średnio bym powiedział. Problem leży w skali. Ilość ludzi po 40, która podpisując protokół musi założyć denka od słoików i ze skupieniem zmarszczyć nos nad kartką tłumacząc „a bo widzi pani, ja to już tylko na węch załatwiam sprawy!„ jest niebotyczna. To zjawisko przeraża i przepowiada złowieszczy scenariusz nam, pokoleniu zerojedynkowemu, które swój wzrok wystawia na diabelskie katusze każdego dnia. Cóż to z nami będzie i kiedy świat stanie się rozmytą papką?

Ludzie nie sprawdzają, pod czym składają swój podpis.
Można to nazwać głupotą, albo ignorancją. Nie da się tego wytłumaczyć brakiem czasu, wewnętrznym leniem, ani zaufaniem do człowieka, który może wyglądać najsympatyczniej na świecie. Podpisujesz? Rzuć okiem (póki jeszcze działają!). Mało kto uwierzy, że na 60 osób dziennie tylko 4 zechcą przeczytać kartkę, na której składają autograf. Gdybyśmy z @abaddon84 nosili ze sobą cyrografy, mielibyśmy pokaźne stadko duszyczek, albo majątek większości osiedla.

Mieszkania ze zwierzętami śmierdzą.
Tak, zwierzątka są słodkie. Owszem, dotrzymują towarzystwa. Zgadza się, jest bez nich pusto i smutno. Ale dla niewprawionych nosów po prostu śmierdzą. Jest to utrudnienie i bolączka za każdym razem, jak musimy wejść do takiego mieszkania. Czy to jest pies, czy to jest fretka (a te to już cuchną jak stare fuzekle), czy też miła szynszyla lub królik. Wieje sandałem, z masłem. Koty są spoko. Koty nie śmierdzą.

Starość śmierdzi.
Niestety podobnie jest z ludźmi w zaawansowanym wieku. A im bardziej dojrzali tym bardziej wonni. Emeryci prześcigają się w mieszankach zapachowych złożonych z wydzielin, spiżu, zgrzybienia i stęchlizny. Każdy chyba kojarzy jak pachnie starość - taki zapach babci Apolonii. Co prawda, wraz z intensywnością zapachu, zwykle rośnie serdeczność. Czasem wręcz chciałoby się kogoś uściskać, ale...

Wśród odwiedzanych mieszkańców przerażającą większość stanowią emeryci.
Gdzie się podziali młodzi ludzie!? Gdzie się podziały rodziny z dziećmi?! Gdzie się podziały tamte jarmarki? Klatki wypełnione są Grażynami i Januszami, którzy dawno już wyprawili dzieci w świat, ale przede wszystkim babcinkami i dziaduszkami, których nikt już od dawna nie odwiedza, o których Bóg zapomniał, którzy za marne emerytury próbują przetrwać z dnia na dzień. Nieświadomych, zmanipulowanych, zastraszonych i samotnych. Wprawia nas to w depresyjny nastrój i – mówcie co chcecie – ale ja od niedawna potwornie boję się starości.

Polacy bywają gościnni, ale częściej są nieufni.
Kiedy pukamy do obcych drzwi, zwykle lekko uchylają się i najpierw pokazuje się jedno oko. Pada kilka rutynowych pytań: „Kto to?”, „A po co?!”, „A kto Was przysłał?” „Ale o co tu w ogóle chodzi?” i po krótkich wyjaśnieniach można ujrzeć rozmówcę w pełnej krasie. Rano w piżamie, szlafroku lub samych gaciach i z bębnem na wierzchu, w dzień już trochę bardziej przyzwoicie w pełnym rynsztunku. Początkowo podejrzewają nas o szpiegowanie dla spółdzielni ich prywatnych majątków, lub sprzedawanie informacji o ich przeciętnych życiach najtajniejszym z tajnych służb. Z biegiem rozmowy stają się coraz bardziej ufni, gościnni i przyjaźni. A kiedy pęka magiczna bariera i zapraszają nas do środka, niejednokrotnie zaczynają nas traktować jak powierników swoich żali i tajemnic, zaczynają opowiadać o swoich życiach, a na koniec nie chcą nas wypuścić bez ciepłej herbaty, zapasu wody, własnych przetworów, lub słodyczy, a czasem nie chcą wypuścić wcale.

Kobieta, która sprawdza stan techniczny budynku jest podejrzana.
Ten akurat fakt powodowany uprzedzeniami, podejrzliwością i stereotypami (w których zresztą jest trochę prawdy), to moje prywatne Waterloo. Za każdym razem, kiedy drzwi otwiera mi pan z wąsem i na słowa „kontrola techniczna” zaczyna opowiadać, że jest byłym budowlańcem zaczyna się egzaminowanie. Najpierw pada tekst „A to sama Pani przyszła? Nie będzie żadnej komisji?”, później kontrolne: „A wie Pani co to są płyty promonta?” „A Pani to rozróżnia drewno od PCV?”. Kiedy okazuje się, że jestem rozmówcą, którego można potraktować poważnie zaczynają się pytania z serii „A jak śliczna panienka ma na imię?”, „A z panią to się można, hehe, umówić na kawkę?”, „A gdzie to się tak spieszysz aniołeczku?”, „A czy mogę Pani zrobić zdjęcie?”. A strzelić w zęby nie wypada. I co tu kobieta ma zrobić żeby być traktowana poważnie?

Polacy są biedni.
To ostatnie spostrzeżenie i niewątpliwie najbardziej przykre. Polacy są biedni. Mieszkania pachną rosołem i cebulą, na meblościankach trąby podnoszą porcelanowe słoniki sprzed 20 lat, popękane ściany od wieków nie widziały pędzla, a wykładziny dawno się już powycierały. Ludzie smutno relacjonują jakie mają problemy dodając „rozumie pani, z pustego to i Salomon nie naleje”. Dzieci dawno wyjechały za granicę, a rodzice zostali, zestarzeli się razem ze swoimi przestrzeniami i zastygli na przeciętnym, niskim poziomie życia, tęskniąc do lepszych czasów. Czasem co sprytniejszy nareperuje coś własnoręcznie i doprowadzi do przytulności własny kąt, ale swoje marzenia i dawne wielkie plany może zobaczyć tylko w szklanym pudle telewizora.

Wkrótce opowiemy konkretne historie o konkretnych ludziach. Czekamy na uwagi i przemyślenia, jeśli ktokolwiek zdobędzie się na chwilę refleksji.

#truestory #coolstory #sadstory #przemysleniazdupy #takaprawda #pracbaza #polska
  • 162
  • Odpowiedz
@space_shape: A w ilu z tych 30 krajów chodziłaś po wszystkich mieszkaniach i chciałaś wejść do mieszkania obcych ludzi bez zapowiedzi? Więc nie wiem dlaczego twierdzisz że masz porównanie
  • Odpowiedz
@plynne_zloto: Potwierdzam. Żona wniosła w wianie kotkę wysterylizowaną. I tak to diabelstwo potrafi się zlać poza kuwetę ( w toalecie) jak kuweta już była raz użyta albo jak nie dostanie ulubionego żarcia (tylko jeden typ saszetek whiskas). Jedyne co mnie powstrzymuje przed morderstwem tego badziewia to fakt, że dzieciom pozwala wszystko ze sobą zrobić a mnie drapie od razu. Syn jak miał 2 lata to ciągał kota za ogon po
  • Odpowiedz
@space_shape:

Cieżko mi sobie wyobrazic te osiedla pełne życia i wigoru młodych. Teraz tylko gdzieniegdzie na placu zabaw ogrodzonym siatka jak kojec, bawi sie jakaś Dżesika czy Brajan.

Kontroluj nowe osiedla, dzieci są przeważnie w wieku "wiek osiedla - 2". U mnie dzieciarni jest po prostu multum.
  • Odpowiedz
A jak ubieram spódnice to chce być zgwałcona


@space_shape: wut? Co to ma wspólnego z tym co napisałem wtf

Nie, mi nie chodzi o nieszkodliwych Januszkow, czasem te uwagi są po prostu nieprzyjemne.


Opierałem się tylko na tych cytatach, które napisałaś.
  • Odpowiedz
@Thanos: Przykro mi, nie miałam takiego zamiaru, mnie to raczej przygnębia. Moze to dlatego ze wysł#!$%@? problemów tych ludzi i życie w blokowisku zrobiło na mnie raczej negatywne wrażenie.
  • Odpowiedz
@space_shape: Mieszkałem 2 lata w tego typu osiedlu za czasów studenckich i z większością Twoich wrażeń się zgadzam.

Co do tej nieufności na blokowiskach, wiąże się to z paroma grupami „obcych”. Pierwsza – hochsztaplerzy i oszuści kursujący po blokach i sprzedający garnki, noże, ogólnie pierdoły za 5 zł sprzedawane za 1000% ceny. Druga kategoria – jehowcy – chyba każdy mieszkający w bloku raz na parę miesięcy musi im powiedzieć „nie,
  • Odpowiedz
@Abaddon84: Przysrywam się (chociaż wcale tego nie robię) do tego że wpis jest o tym że strsi ludzie mają problemy ze wzrokiem, z wielkich blokowiskach mieszkają ludzie raczej biedni (no niemożłiwe) i że młodzi ludzie nie kupują mieszkać w starszych blokach i wolą mieszkać w nowym budownictwie. Bo nie rozumiem jak kogoś mogą takie fakty dziwić. I nie wiem co tu uzasadniać.
  • Odpowiedz
@space_shape: odniesienie żartów jakiegoś Jausza do gwałtu, niezła ironia bardzo zabawne.

Nie mówię, że nie jest creepy. Wtedy rozumiem, że się odmawia i kończy rozmowę. Natomiast uderzenie kogoś w jego domu w twarz z takiego powodu jest co najmniej dziwne.
  • Odpowiedz
@abcde: widać dziwią skoro ponad 700 osób dało plus. Albo jest to dla nich dobre podsumowanie życia blokowego. Ponad 20 lat mieszkania w bloku na osce przyzwyczailo mnie do wszystkiego, a jednak pracując teraz i latając po tych mieszkaniach kilkudziesięciu dziennie pokazało mi ze gówno wiedziałem. Dlatego założyliśmy ten tag.
  • Odpowiedz
@kiedys_mialem_lepszy_brzuch: To był ŻART. Nigdy nie uderzyłam żadnego człowieka w twarz czy to w jego domu czy poza nim jeśli Cie to martwi. I nie zrobiłabym tego! Chodzi o to ze takim panom nie da sie przegadać ani odmówić i oczywiście - trzeba sie ewakuować. Niemniej jakbym była mężczyzna to raczej nie słuchałbym takich zaczepek. Ot i tyle.
  • Odpowiedz