Wpis z mikrobloga

Historia wydarzyła się koleżance. Dziewczyna hodowała pytona (pytony nie maja kłów jadowych, czy jak tam to się nazywa) . Wąż był już dość spory i nie trzymała go w żadnym specjalnym terrarium tylko luzem w mieszkaniu. Wąż snuł się w po domu, wylegiwał na meblach i parapetach.
Ale pewnego dnia przestał jeść. Po kilku dniach jego głodówki zaniepokojona właścicielka zabrała go do weterynarza. Ten obejrzał i powiedział, że wygląda na zdrowego. Koleżanka zabrała go do chaty, ale sytuacja jeszcze przez kilka dni się utrzymywała - dalej nie jadł. Pewnej nocy obudziła się i zobaczyła go obok siebie na łóżku swojego węża wyciągniętego wzdłuż niej jak kij od miotły. W pierwszej chwili przestraszyła się, że zdechł, ale okazało się, że żyje.
Następnego dnia zabrała go znowu do weterynarza i opowiedziała, ze dalej nie je, a poza tym wspomniała o dziwnej sytuacji w nocy. Dzięki wyjaśnieniom weterynarza okazało się, że pytony właśnie w taki sposób mierzą czy są wystarczająco długie, żeby połknąć swoją ofiarę. : ) Łatwo się domyśleć, dlaczego przestał jeść...
Historia wydaje się nieprawdopodobna, ale fani gadów mogą potwierdzić, że to mozliwe.

#truestrory #coolstory #gady
  • 10
@StefaniukBatory: A'propos prawdziwych historii, przypomniało mi się:
Miejsce akcji: Jeden z wielu wieżowców na jedym z Siedleckich osiedli. Pewnego dnia dwóch kolegów postanowiło się naćpać. Zrobili to i po pewnym czasie przyszeł im do głowy świetny pomysł - polecą na marsa! W tym celu wzięli jakiś karton i weszli na dach wieżowca. Napisali na tym kartonie "Misja na marsa". Jeden z kolegów wsiadł do niego a drugi zepchnął go z dach
@StefaniukBatory: widze że twoim hobby jest faktycznie rzucanie tanich baitów na mirko, w dodatku jeszcze nie swoich. wyjdź nołlajfie z piwnicy, zacznij normalnie gadać z ludźmi i kup sobie jakąś książkę z gatunku self-help, bo twoja aktywność na wykopie ujawnia twoje niezdrowe podniety tanimi tekstami i chęcią wzbudzania posłuchu u ludzi za wszelką cenę