Wpis z mikrobloga

http://www.wykop.pl/link/2610111/lincz-towarzyski-na-sgh-student-doniosl-kto-sciaga/

Na głównej w tym znalezisku jest straszna dyskusja o dzisiejszym poziomie studiów w Polsce, w której wnioski co niektórych są dla mnie po prostu straszne i tak naprawdę mentalność przedstawiona przez takich ludzi jest przyczyną dzisiejszej sytuacji, gdzie "studia to wymóg".

1. Źle że zgłosił ściąganie, konfident- #!$%@?, to nawet nie była "zapchajdziura" tylko język niemiecki, a że zgłosił? Może #!$%@? go sytuacja, gdzie ludzie którzy ściągają mają potem wysokie średnie, np podwyższając próg stypendium naukowego? Sam powiedział o "takim samym" dyplomie osoby, która ściąga- ma rację. Proste pytanie: Czy ktokolwiek chciałby mieć świadomość, że chirurg go operujący ściągał przez 5 lat studiów na medycynie?
2. ściągałem, bo program i wykładowcy #!$%@?- ##!$%@?, stwierdzenie z serii "nie lubię obecnej władzy, więc nie chodzę na wybory" albo "kradłem, bo pracodawca za mało mi płaci". Jeżeli ktokolwiek uważa, że ma #!$%@? program, albo wykładowca jest słaby- każda uczelnia ma struktury pozwalające anonimowo zgłaszać wszelkie problemy, a jeżeli problem siedzi w samym przedmiocie/wykładowcy/programie (jako całości, że totalnie niepotrzebny, za dużo wymaga itd) to się pisze do dziekana, ewentualnie rozmawia z innymi wykładowcami z innych katedr. Sam miałem w tym roku sytuację, że mieliśmy straszną zapchajdziurę, dodatkowo prowadząca była po prostu...no straszna była i nie było nawet jasne jaka jest punktacja, progi itp itd. Zebraliśmy się w kilka osób, które mają opinię "dobrych studentów", czyli zainteresowanych tematem, działających w KN, mających dobre oceny z przedmiotów prowadzących i zagadaliśmy do kilku wykładowców, poszło pismo do dziekana...przedmiot został usunięty od przyszłego roku na naszym kierunku/specjalizacji. Da się, ściąganie i podnoszenie zdawalności wręcz tuszuje problem- wykładowca nie musi się z czegokolwiek tłumaczyć, a sama uczelnia też nie węszy bo po #!$%@? jej problem (choć to też minus dla uczelni, ale taka rzeczywistość).
3. I finalnie- "ZA DUŻO TEORII, PRZEDMIOTY Z DUPY"- #!$%@? mać. Studia ekonomiczne (o politechnikach nie będę się wypowiadał, bo nie znam ze swojej strony) to studia HUMANISTYCZNE (a dokładnie nauka społeczna), a nie ścisła. Osoba mająca tego typu wykształcenie MUSI mieć szerokie horyzonty, odnaleźć się w wielu tematach, bo ekonomista (np. analityk rynkowy) nie znający się na np polityce społecznej, prawie gospodarczym, regulacjach, historii UE to GÓWNO a nie analityk. Przecież zachowanie rynku zajebiście zależy od chociażby bezrobocia.
Dodatkowo, studia to nie zawodówka. Studiowanie to poszerzanie horyzontów, poznawanie nowych dziedzin, zależności pomiędzy nimi, badanie ich. Jak mnie strasznie #!$%@? dzisiejszy obraz uczelni ekonomicznych, gdzie 90% osób myśli że to są studia z serii "będę potrafić liczyć i będę wiedział jak założyć firmę" a jest #!$%@? na kierunku "ekonomia". Gospodarka to hybryda wszystkich dziedzin, to, że skończysz w korpo #!$%@?ąc excela nie znaczy, że idąc na takie studia masz się uczyć #!$%@? w excelu. Studia mają dawać szansę na zostanie specjalistą w danej dziedzinie, osobą, która potrafi rozmawiać na tematy nawet lekko dotykające sferę swojego zainteresowania. To, że jej nie wykorzystasz i skończysz w excelu oznacza, że zamiast 5 letnich studiów można było iść na roczny kurs excela, ale to jest TWOJA wina a nie uczelni.

Wiadomo, że uczelnie nie są święte, ale ich największym problemem jest ilość oferowanych miejsc- wynika to ze sposobu finansowania z budżetu (ogólnie sposób finansowania oświaty, o czym oczywiście bym nie wiedział, gdybym kompletnie zlał na uważany za zapchajdziurę na moim kierunku przedmiot "finanse publiczne"). Jednak choć oczywiście, istnieje problem przywilejów pracowników akademickich, problemów z ich zwolnieniem, kolesiostwem itd, to ściągając przykłada się do tego rękę. Bo problem wyjdzie dopiero, kiedy będą problemy z tą zdawalnością, a poważni studenci, z odpowiednią reputacją zaczną po prostu te problemy zgłaszać. 99% osób, które jęczą, że "nie ma się wpływu na program, wykładowców i poziom nauczania" nie wiedzą nawet kim jest ich dziekan, rzecznika praw studenta nie widziały na oczy, a na studia poszły "bo trzeba". Katastrofa, wszystko samo się nakręca.
Jeśli chce się coś zmieniać i krytykować, to najpierw trzeba zacząć od siebie. Uważam, że uczelnie w Polsce są #!$%@?. Moja też, bo doskonale wie z czym są problemy, ale zapału nie ma by choćby próbować je rozwiązać. Ale sam do pogłębiania tych problemów ręki nie przykładam.

A wszyscy najmądrzejsi od "gówno nie będę się uczyć, będę mógł sobie sprawdzić w wiki w pracy na szybko" ciekawe, jak przejdziecie rozmowę kwalifikacyjną albo rozmowę w pracy z przełożonym "przepraszam prezesie, chwilka, sprawdzę na wiki to oddzwonię"? Jeżeli ktoś naprawdę tak ma, to albo to są naprawdę strasznie pierdoły, które się na studiach pojawiły w przykładach, a nie materiale podstawowym, albo obecne stanowisko to max, co osiągnie w tej dziedzinie. Przecież tak się #!$%@? nie da.

#oswiadczenie #studbaza #podludzie #ekonomia #wyksztalcenieekonomiczne #internet
  • 6
@wykoptomka: to nie wiem jak bardzo rozgałęziony jest ten kierunek, ale wiesz że są takie kierunki o bardzo szerokim zakresie na politechnikach, że nie wszystkim musisz być perfekcyjnie zainteresowany lub sprawy tego typu że ktoś musi się uczyć fizyki na informatyce.
Żeby było jasne - ja nie bronię ludzi którzy zgapiają z czego się da i ogromnym sukcesem jest dla nich to słynne zaliczanie każdego przedmiotu, bo oni mało co osiągną,
@fanatic: Dlatego w wpisie odnoszę się do ekonomii- rozgałęzienie każdego kierunku jest olbrzymie, bo tak jak napisałem- ekonomia to nie nauka ścisła. To, że jest trochę matematyki, wzorów i wykresów nie robi z tego nauki ścisłej.
@wykoptomka: No więc nie zawsze jest sens hejtować takie zachowania. Przecież na takiej medycynie jest większa odpowiedzialność tego co się uczysz, a sami lekarze naprawdę specjalizują się w swojej dziedzinie i często można być zaskoczonym jak słabo się orientują w innych zagadnieniach.
Myślę, że najważniejszą sprawą jest #!$%@? styl nauczania i co za tym idzie wymagania na polskich uczelniach. W Austrii i Szwajcarii studiuje kilkadziesiąt procent mniej ludzi niż u nas
@fanatic: Czemu nie? Wypowiadając się w kwestii studiów ekonomicznych, z natury mocno rozgałęzionych, czy medycznych, o wysokiej odpowiedzialności...ściąganie to katastrofa. Sorry, nie dajesz rady to nie idź na studia, czemu mamy równać w dół. Bez przesady- jeżeli to totalne gówno jest, to jeżeli nie dasz rady się wykuć na 1 termin, to drugi już powinien przejść- jeżeli to totalne, niepotrzebne nikomu gówno- skrzyknij się i podnieś problem na uczelni. Tyle.
Ściąganie