Wpis z mikrobloga

Kurrr... jakie s--------y na tym świecie żyją, wchodzę se do autobusu i tłok straszny, a przy samym kasowniku stoi znany aktor Krzysztof Kowalewski. To tak odruchowo daję mu bilet do skasowania. Wziął i nie oddał, to go klepię w ramię, a tu nagle "Bileciki do kontroli" i kuhwa grubas daje mój bilet kanarowi. Kanar do mnie "-Bilecik do kontroli" "- Krzysztof Kowalewski mi z-----ł" "-Taa k---a, jasne. A mi Cejrowski buty" I c--j, mandacik 200, pół autobusu z tym grubym chujem na czele toczy ze mnie bekę, a on przy najbliższym przystanku się ulotnił. To pomyślałem że tak dalej to nie będzie. Postanowiłem działać. Następnego dnia poszedłem do banku. Wziąłem kredyt na 200k złotych pod pretekstem zakupu mieszkania. Obdzwoniłem całą rodzinę, mówiłem że mam raka i trochę grosza na chemoterapie potrzebuje, to dali mi jakieś 100k łącznie + pieniądze które miały pójść na moje studia medyczne. Zapisałem się także na weekendowy kurs programowania automatów biletowych. Po kilku dniach znałem dokładnie opis każdego podzespołu i oprogramowania które w nich stosują. Pewnej nocy pierwszego dnia miesiąca pojechałem wzdłuż trasy tego autobusu w którym zostałem upokorzony i włamywałem się do każdego automatu biletowego napotkanego na mojej drodze, by wyjąć z niego czytnik laserowy doładowujący kartę miejską oraz kasetkę z biletami. Uwinąłem się z automatami przed świtem. W drodze powrotnej obskoczyłem każdy kiosk, sklep i punkt sprzedaży biletów w okolicy przystanków, wykupując wszystkie bilety jakie mieli na stanie. W końcu wsiadłem w pierwszy kurs autobusu i za ostatnie pieniądze kupiłem od kierowcy bilety, oczywiście wszystkie dostępne. Miałem dość biletów by jeździć tym autobusem przez najbliższe pół roku, wyczekując Krzysztofa Kowalewskiego podróżującego bez biletu, gdyż zapewniłem miastu paraliż komunikacyjny, a bilety stały się towarem deficytowym. Z nieukrywaną radością patrzyłem jak coraz to nowi ludzie dostają surowe kary za brak biletów, od czasu mojej akcji ZTM zaczął nawet przysyłać więcej kanarów żeby wyrabiali 300% normy. Jednak wciąż czekałem aż Krzysztof Kowalewski, wracając z teatru czy innego filmu, wskoczy sobie do autobusu licząc na kolejnego frajera dzięki któremu pojedzie do domku za friko. I w końcu się pojawił, po tygodniu oczekiwania wsiadł na tym samym przystanku co ostatnio, oczywiście nie kasując biletu, ubrany w garniturek i kolejarską czapkę na głowie, pewnie prosto z planu filmowego. Spojrzał się w moją stronę, a ja z wrednym uśmieszkiem patrzyłem się na jego tłustą mordę która za niedługo otrzyma mandat na 200 złotych. W końcu ruszył w moją stronę, miałem nadzieje że zrozumiał jak wielkim kutasem okazał się podczas tamtego incydentu, odkupi swoje winy, zapłaci za mnie mandat i znów będziemy przyjaciółmi. Lecz nie, on tylko usiadł obok mnie, spojrzał tą swoją posępną miną rodem z "Nic śmiesznego" i powiedział:


#pasta #pdk #krzysztofkowalewski #humor #truestory #ztm
KapitanKompot - Kurrr... jakie s--------y na tym świecie żyją, wchodzę se do autobusu...

źródło: comment_xZc3wZ3nBdJWqODBXTBlfkWqvcdAaLkt.jpg

Pobierz
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach