Wpis z mikrobloga

Jestem po seansie "Interstellar" i muszę wam powiedzieć że oczekiwałem bardzo dobrego kina a dostałem zajebiste kino. Zaraz pewnie polecą opinie że nie znam się i tak dalej; to prawda, nie jestem jakimś specjalistą od filmów ale takie kino mnie zachwyca. Końcówka filmu to całkowity mindfuck jak dla mnie.

Zawsze jak oglądam tego typu filmy czy czytam książki to dopada mnie strasznie dziwne uczucie. Czuję się taką malutką kroplą w oceanie. Prawdopodobnie nie jesteśmy sami, są inne planety, galaktyki, nawet inne wymiary. Całkiem prawdopodobne również, że nie dowiedzą się o nich nasze kolejne pokolenia. Może nie tyle nie dowiedzą, bo takie wiadomości od dawna są obecne, chodzi bardziej o to że nie doświadczą czegoś niezwykłego. My tymczasem udajemy specjalistów od polityki, kłócimy się z sąsiadem o najmniejszą bzdurę, gonimy i wypruwamy sobie flaki za najmniejszy sukces i byleby coś osiągnąć. Nigdy nie będziemy pewni że to co tworzymy, kiedyś nie przestanie istnieć i że jest tego jakiś nadrzędny cel. Trudno mi nawet wytłumaczyć co czuję, czasem dotyka mnie takie właśnie dziwne i ekscytujące uczucie. Szkoda że prawdopodobnie nie dane nam będzie, przeżycie jakiegoś niewyobrażalnie ważnego odkrycia w tej dziedzinie, może poza próbą skolonizowania Marsa. Boję się trochę tej wielkości kosmosu a jednocześnie z każdym dniem coraz bardziej mnie on ciekawi.

#interstellar #film #filmy #rozkminy #gruberozkiminy
  • 2