Wpis z mikrobloga

@Turambetto: Poza pogonią Contadora to jest to zupełnie normalny etap z Mortirolo ;)

Pięć lat temu odjechali w trójkę Basso, Nibali i Scarponi. Potem był heroiczny pościg Arroyo, lidera, na zjazdach, odrobił prawie 2 minuty, ale na podjeździe do Aprici znów włożyli mu 3 i stracił lidera.
  • Odpowiedz
@rooger: Pięć lat to trochę dużo. ^^ Co prawda śledzę to wszystko od pierwszych wygranych TdF Armstronga, to jednak ogarniam pamięcią maksymalnie etapy sprzed 3 lat. Ciekawie dla mnie jest dlatego, że faworyt traci prawie 2 minuty, a to się często nie zdarza. :)
  • Odpowiedz
@Turambetto: To był ostatni przejazd przez Mortirolo od tej trudnej strony ;) Piekielna góra, teoretycznie Zoncolan i Angliru są trudniejsze, ale to chyba tu się dzieje najwięcej, może dlatego, że przez całe 12 km jest stosunkowo równo, nie wiem.
  • Odpowiedz
@rooger: No i właśnie, często etapy są straszliwie trudne, naszpikowane podjazdami, a faworyci dojeżdżają w 2 czy 3 do ostatnich 2 kilometrów i tam ścigają się o sekundy. W Giro parę lat temu, wydaję mi się, że właśnie tym sprzed 5 lat, sporym faworytem był Evans i na jednym etapie spłynął i stracił kilka minut. To było spore zaskoczenie, a tak to jednak główni faworyci dojeżdżają blisko. Zresztą tamto Giro było
  • Odpowiedz
@Turambetto: Tamto Giro było dużo lepsze od tego, na jednym z początkowych etapów poszła duża ucieczka na 15 minut, z Porte, Kiserlovskim i Arroyo, a potem faworyci ni w cholerę nie mogli tego odrobić. Udało się to tylko Basso, dzięki fantastycznej postawie na Zoncolanie i Mortirolo właśnie.
  • Odpowiedz
@rooger: Ja tam na tegoroczne nie narzekam. Chodzi mi o całokształt a nie o etapy typowo górskie, a te jeszcze przed nami. Nie ma nudy w postaci pędzącego peletonu od startu do mety z wygrywającym Cavendishem. :P
Ale fakt, czym więcej myślę o tamtym wyścigu tym więcej sobie przypominam. Ucieczka z Porte, etap z Basso, Nibalim i Scarponim. Wszystko się układa. :)
  • Odpowiedz