Wpis z mikrobloga

@robka1996: Dziś obudziłem się o 6:00, o 6:15 znów położyłem się spać, by ponownie obudzić się o 9:30. Z dzisiejszej nocy pamiętam 3 sny, które łączą się w całość. Ostrzegam, że sen jest nudny.

1. sen:
Wybieram się po południu na długi spacer. Docieram gminną dróżką do skrzyżowania, gdzie przecina się droga wojewódzka z jakąś osiedlową. Jestem świadkiem, jak jakiejś ciężarówce znikają koła spod przyczepy. Prześlizguje się ona na pobocze, jednak nadal blokuje ruch w jedną stronę. Zmierzam dalej drogą osiedlową, przy której zabudowa istnieje tylko po lewej stronie. Są to domki jednorodzinne, obszerne, starego typu budownictwa, ściany często pokryte są tylko tynkiem. Oddalone są między sobą o 30 metrów. Wchodzę na posesję jednego z nich i wkraczam do środka. Tam nawiązuję rozmowę z ojcem rodziny, który samotnie wychowuje dwójkę chłopaków. Proponuje mi za 400zł/miesiąc korepetycje z j. niemieckiego dla młodszego z potomstwa. Odmawiam i wyruszam w dalszy marsz. Trafiam na drogę, przy której stoi jeden wielki budynek, przecinający wysoką skarpę. Od strony ulicy wysoki na jedno piętro, po przeciwnej stronie natomiast widać z 5 pięter. Wchodzę do środka przez górne piętro, przy w którym znajduje się wejście. Długi żółty korytarz, mnóstwo pokoi nieumeblowanych, w których znajduje się od pięciu do siedmiu osób. Na podłodze materace, na których młodzież zajmuje sobie czas (zawodowy #!$%@?). Próbuję znaleźć dla mnie miejsce, jednak okazuje się, że dwa wolne materace są zarezerwowane. Nie chcę się kłócić, więc daję za wygraną. Osoby w pokoju mówią mi, że muszę poczekać, aż osoba z zarezerwowanego miejsca się zjawi. O tym, czy dostanę miejsce, ma zadecydować siłowanie się na rękę. Okazuje się, że osoba, która się pojawia, to znajomy z gimnazjum, który w pierwszej turze wyborów pełnił funkcję przewodniczącego komisji okręgu wyborczego. Należy on do ruchu narodowego. Przemieszczam się piętrami w dół. Im niższe piętro, tym pokoje stają się ciaśniejsze, a ich kolorystyka bardziej wyblakła. Światło pada do nich przez okna znajdujące się po przeciwnej stronie ulicy. Przez okna widać płaskie pola stanowiące brzeg rzeki. Okazuje się, że całe gospodarstwo tworzy komunę, której przywódcą jest starszy chudy mężczyzna z rzadkimi, długimi siwymi włosami. Chcę opuścić miejsce, ale zatrzymuje mnie szatynka o krótkich włosach, wiek średni. Jest ona najważniejszą kobietą w komunie, gospodynią nadzorującą życie społeczne. Dowiaduję się, że do komuny należy mój młodszy i starszy brat. Opuszczam gospodarstwo, ląduję na ruchliwej ulicy w środku dużego miasta. Jest wieczór i ulice oświetlają światła budynków. Pytam się przypadkowego przechodnia, co to za miejscowość i dowiaduję się, że znajduję się w Krakowie. Dziwię się, gdyż miejsce, skąd wyruszyłem na początku snu, znajduje się teraz w odległości 150km. Kręcę się przez jakiś czas przez miasto mijając liczne ulice, często zmieniając kierunek marszu. Nie wiem, gdzie się znajduję i nie wiem dokąd zmierzam.
Koniec.

#robka1996ld #sennik #dzienniksnow #sen