Wpis z mikrobloga

#postmanstories

Stoję sobie z kolegami na papierosie. Rozmawiamy o ciekawych zdarzeniach z naszych rejonów. Listonosze lubią przerzucać się najróżniejszymi anegdotkami. O klientach, o relacjach z nimi, o tym kto znów w pierdlu siedzi, o psach, kto zdradza żonę, kto się z kim pokłócił. Trochę ponarzekamy, trochę się pośmiejemy. Ot takie listonoszowe ploteczki.

Opowiadałem akurat historię, jak to parę lat temu, pies pani O. rozszarpał mi spodnie, gdy dołączył do nas jeszcze jeden listonosz. Popatrzył na jednego z palących, uśmiechnął się.
- W końcu ukróciłem tą waszą dziecinadę z B. - powiedział z nieukrywaną dumą. Listonosz, do którego skierowana była ta wiadomość, szybko zrozumiał o co chodzi i tylko delikatnie pobladł. Reszta patrzyła z zaciekawieniem gdyż wszyscy dobrze znali dziecinadę o której mowa.

Kilka lat wstecz, pani B. zwróciła się z prośbą do listonosza, który obsługiwał jej rejon. Mąż pani B. pracuje za granicą. Zarabia dobrze i większość pieniędzy przesyła do domu. Nie przeszkodziło to jego żonie wziąć pożyczkę w Provident. Aby sprawa się nie wydała, poprosiła listonosza, aby nie doręczał listów ze wspomnianej firmy, do domu. Że ona będzie do listonosza dzwonić kiedy mąż przyjeżdża, i ona go gdzieś na mieście znajdzie aby to odebrać. Dla jakiegokolwiek listonosza to nic nowego. Klienci bardzo często próbują wkręcić nas w układy, układziki. Ja osobiście, staram się w takie coś, nie wchodzić. Kłamstwo ma krótkie nogi i prędzej czy później się wyda.

- Co zrobiłeś? Weź opuść rejon na kilka dni, to ci bałaganu narobią. - skwitował i zrezygnowany pokiwał głową.
- Zapomniałem się, ale przynajmniej spokój już będzie.
- Ale co się właściwie stało?
- Miałem list do pani B. Nie wiedziałem, że jej mąż jest, to śmiało do drzwi i pukam. Trzymam ten list w ręce, karta do podpisu przyszykowana. Drzwi się otwierają a tam mąż B. Podałem mu list do podpisu. Popatrzył trochę zdziwiony. Nawet coś mruknął, że: ,,No, to tym razem przegięła...,,. Podpisał, a ja się czym prędzej zawinąłem. Później na rejonie spotkałem tą B. Jak jej powiedziałem, że wydałem list mężowi to się mało co nie rozpłakała.

Popatrzyliśmy na siebie, chwila ciszy, i jak nie rykniemy śmiechem. Listonosz, który na stałe chodzi po tym rejonie złapał się za głowę.
- O #!$%@?. No teraz to będzie. Jutro wracam na swój rejon. Chyba rozejrzę się po podwórku, czy świeża ziemia gdzieś nie leży...

Kłamstwo ma krótkie nogi. To, że wszystko się wydało, wyjdzie wszystkim na dobre... no może po za panią B.

#coolstory #logikarozowychpaskow
  • 18