Wpis z mikrobloga

256 322 - 102 = 256 220

#100km #rowerowetrojmiasto #rowerowyrownik

Dziś pykło moje pierwsze 100km :D Dotychczasowy jednorazowy rekord dystansowy - około 50km. Nie myślałem o robieniu stówy dziś, to był w dużej mierze spontan :P

Sorry za nie ogar w tym dłuższym rozpisaniu - ciężko mi się teraz myśli z wycieńczenia haha. Dość szczegółowo, bo może komuś pomoże też wycisnąć jakiś większy rekord z 50ki czy coś :)

Miałem jechać skm'ką z Gdańska do Redy i stamtąd z @Meara, @arew i @Etykieta jechać na lajcie do Rewy i spowrotem (26km w dwie strony). To była dobra okazja do pobicia jakiegoś rekordu - z Gdańska do Redy jest 32km, więc jakbym pojechał do Redy rowerem i wrócił później stamtąd skm'ką do domu byłoby łącznie jakieś 60km - więc "spoko" pomyślałem. Mając ostatecznie zrobione 60km (już i tak mały rekordzik) i stojąc przed wyborem powrotu skm'ką stwierdziłem, że jednak spróbuję też wrócić rowerem - przynajmniej tyle ile dam radę, a jak się styram to hyc do skm'ki i do domu. Udało się przejechać całą trasę rowerem jednak. I wynik koło domu w Gdańsku wynosił około 90km - pomyślałem sobie, że "nie, nie może tak być - tak blisko do pełnych 100km". No to 20minut odpoczynku na plaży w Brzeźnie i stwierdziłem, że trudno, zrobię to 100km albo padnę na ryj próbując :D Pojechałem spowrotem na Sopot co by dokręcić kilometrów - udało się jednym tchem mimo, że byłem już wycieńczony. W Sopocie było już jakieś 96km łącznie i jak usiadłem na ławce koło mola, żeby odpocząć to myślałem, że nigdy nie wstanę - 30 minut żem siedział i dochodził do siebie, prawie zasnąłem (tylko 5h snu dziś też zrobiło swoje) :P W końcu wstałem, no bo trza wrócić w końcu do domu - i znów jednym tchem się udało dojechać jakoś.

Jakbym nie miał towarzystwa przez te 26km w połowie zrobionej setki to na bank bym tej stówy nie wykręcił tak szybko - myślałem, że dużo dłużej mi zejdzie wytrenowanie setki. Jak jeżdżę sam to jadę niemal z językiem na wierzchu zdyszany, bo próbuję cały czas cisnąć ile się da, bo co się będę toczył powoli :P A tu po samotnym ciśnieciu - w połowie setki turystycznym tempem z ekipą przez 26km - dzięki czemu odpocząłem - i po tym znów samotne ciśnięcie - et voila - 100km kilka dobrych tygodni wcześniej niż zakładałem :D Jakbym miał dziś sam bić 100km to padłbym kompletnie płasko z wycieńczenia pewnie gdzieś na 70 kilometrze przez mój głupi styl jazdy :P Więc dzięki @Meara, @arew i @Etykieta za wspólną wycieczkę (BTW @Etykieta to zajebisty przewodnik :D).

A i utwór z trailera trzeciego Wiedźmina (link niżej) lecący w kółko na słuchawkach pomógł mi wycisnąć ostatnie kilometry, daje powera, zajebiście się z tym jeździ :D Muszę znaleźć więcej takich utworów z tak rozbudowaną i mocną ścieżką perkusyjną (i wkręcającym wokalem :P)

A - żarło - rano dużo owsianki + 4 kanapki, później lizak od Etykieta :D, banan, pół paczki herbatników, wracając zjadłem jeszcze 4 kanapki i dokupiłem sobie 2 snickersy i po tym starczyło energii. Do picia zwykła woda. Wcześniej jeździłem praktycznie bez żarcia na trasie i szybko padałem na pysk :P

W sumie to rozważałem jeszcze dalszą jazdę po przekroczeniu 100km (żeby zobaczyć kiedy padnę haha :P) bo nogi dawały radę bardzo spoko, a i energii jeszcze trochę miałem, ale plery mnie #!$%@?ły ostro już. A teraz to mnie dosłownie wszystko #!$%@?, masakra :P

BTW zlało mnie dziś znów tak samo jak wczoraj - momentalna 5 minutowa ulewa znowu, spoko :P

To był w sumie mój główny cel dlaczego założyłem tu nowe konto - chciałem się motywować z rowerowymrównikiem, żeby zrobić 100km. Więc dzięki też całemu równikowi :)
  • 14
@baku: Dzięki. No dzisiaj i wczoraj mnie złapały takie krótkie burze "instant" i to jest spoko do jazdy, orzeźwia fajnie, a później wysychało się szybko. Ale jakby miało padać większość dnia to racja - nie wesoło :P