Wpis z mikrobloga

Zdaję sobię sprawę z tego, że listonosz nie powinien mieć jakiś przywilejów odnośnie tego że jest listonoszem. Praca jak praca. Jednak czasami ludzie powinni to zrozumieć i pójść ci na rękę, tym bardziej w takim przypadku...

Było około godziny 13:30, zmierzałem w stronę jednej z instytucji publicznych do której petenci nie mają dostępu. Nie będę podawał nazwy dla własnego spokoju. Wszedłem do sekretariatu dałem listy i spytałem się grzecznie czy mogę skorzystać z toalety.
- Jasne, toaleta dla pracowników na końcu korytarza.
- Dziękuję.
Podchodzę do drzwi, szarpię za klamkę, zajęte. Spoko, poczekam. Założyłem ręce z tylu, oparłem się o barierki i czekam. Minęło kilka minut, i z toalety wychodzi pani dyrektor.
- A pan na co czeka?
- Z toalety chciałem skorzystać.
- To jest toaleta tylko dla pracowników.
- Pani w sekretariacie pozwoliła mi skorzystać- W tym momencie wychodzi babka z sekretariatu i potwierdza moje słowa.
- Pani Grażynko, to jest toaleta dla pracowników. Przykro mi rzuciła w moją stronę i sobie poszła.

Ja też sobie poszedłem, aż tak bardzo mi się nie chciało, w sumie po tych słowach to mi się odechciało. Jednak to ostatni raz gdy ja chodzę na rękę tej instytucji. Jak nie wyrobię się do 15:30, trudno zostawię awizo nie będę brał na powtórnie, nie muszę.


#coolstory #truestory #urzedasstory
  • 6
@CreativePL: a to nie podchodzi pod jakiś paragraf? Kiedyś coś było, że jakiś starszy pan prosił o udostępnienie toalety w biedronce - nie pozwolono mu, więc załatwił sprawę za sklepem, publicznie. Potem biedronka chyba miała jakieś problemy, nie wiem nawet czy nie w sądzie.
@droptable: Chyba chodzi ci o akcje z bankiem. Facet z tego co kojarzę wygrał sprawę.

Z resztą nie chodzi o bawienie się w jakieś paragrafy, zwyczajna ludzka życzliwość nie pozwalała by mi odmówić.