Wpis z mikrobloga

Siemka Mirki. Mam ochotę się z wami czymś podzielić, a mianowicie poruszyć dwa tematy. Nie tyle co się wyżalić, co mam potrzebę się z tym kimś podzielić.

Przez ostatni miesiąc zmagałem się z pewną rzeczą.

Zadawałem sobie pytanie. Co ja chcę w życiu robić? Kim chcę zostać?

Kiedyś chciałem zostać sławnym gitarzystą, mieć swój zespół i grać koncerty. Jednak z biegiem czasu człowiek stał się mądrzejszy i zdał sobie sprawę, że te czasy już minęły i trzeba bardziej racjonalnie podchodzić do życia. Mam aktualnie zespół, z którym gram od 1,5 roku, ale wiecie jak to jest z zespołami :) Albo jest albo go nie ma. Bym pokazał wam jakieś nagrania, ale nic nie mamy...

To tyle jeżeli chodzi o moje lata młodzieńcze.

Czy żałuję 6 lat poświęconych na grę na gitarze? W końcu grałem dzień w dzień... Trochę szkoda zmarnować, ile? 3000 godzin? 3500? Coś koło tego było. Kiedyś chciałem dojść do 10 000 godzin, ale jeszcze nic straconego :) Może kiedyś dojdę, na starość.

Do szkoły muzycznej nie zamierzałem iść. Grałem swoje. Mógłbym teraz spokojnie uczyć innych ludzi gry na gitarze, jakąś tam wiedzę posiadam. Może gorzej z teorią, ale jakieś solówki, skale, harmonie z oparciem o przykłady mógłbym nauczyć.

Poza gitarą zawsze kręciły mnie komputery, gadżety i nowe technologie. I tak błąkałem się jak ta mucha uderzając o szklane okno. W gimnazjum chciałem iść do klasy z dodatkową matematyką i informatyką, ale się nie dostałem i trafiłem do klasy lingwistycznej. W sumie nie żałuję tego. Nauczyłem się trochę języka niemieckiego, co pomogło w moim obecnym życiu.
Może i mało, bo jednak szkoła nie nauczy was języka. Szkoła w sumie niczego was nie nauczy. Serio. Jak nie weźmiecie w dłoń książki i nie zaczniecie się uczyć sami z siebie, to niczego się nie nauczycie.

Może i nie wyszło w gimnazjum. W liceum też nie wyszło w 100%. Chciałem iść do liceum, ale nie dostałem się z pierwszej tury, więc poszedłem w to miejsce do Technikum Informatycznego. Co prawda był tam poziom niższy, ale czegoś się nauczyłem. Nie tyle wiedzy, co życia w społeczności. Klasa była w 98 % męska. Trafiła nam się jedna dziewczyna.

Maturę jakoś zdałem. Może nie rewelacyjnie. Języki niemiecki i angielski na rozszerzeniu. Chciałem matematykę na rozszerzeniu, ale odpuściłem. Trochę żałuję tej decyzji. Ale wiecie... człowiek był leniwy w tamtym okresie. I trochę nie miałem pomocy ze strony nauczyciela. Ale już wtedy wiedziałem, że jak się sam czegoś nie nauczę, to bez sensu prosić o pomoc innych.

Po szkole średniej miałem wybór. Albo studia na mało znaczącej uczelni, albo wyjazd za granicę.
Jedyna taka szansa. Wiem, że by było trudniej. Wiedziałem to już wtedy. Ale mówię, a niech będzie. Jadę.

Zabrałem się i wyjechałem. Na pewno miałem w tym wsparcie ze strony rodziny, bo mam rodzinę w Niemczech :)

Przez pierwszy rok było luźno. Język już znałem wcześniej. Uczęszczałem na kursy językowe. Aby rozpocząć studia w Niemczech trzeba zaliczyć egzamin na poziomie C1. Musiałem codziennie dojeżdżać 60km do większego miasta. Są pociągi, które funkcjonują o wiele lepiej niż w Polsce, więc nie ma problemu. Egzamin zdałem za pierwszym razem bez większych problemów.

Myślałem, że już będzie teraz z górki. Jak bardzo się myliłem to wiem tylko ja.

Poszedłem na Informatykę.

Studia? To proste. Na wykłady będę chodzić, na ćwiczenia będę chodzić, praktyki zaliczę (u nas jest obowiązkowa praktyka (coś jak laboratoria w Polsce)). Będzie fajnie, luźno i przyjemnie.

Jeszcze przed studiami znalazłem sobie nowe hobby pod postacią grafiki i rysowania. Ludzie spod tagu #rysujzwykopem to wiedzą.

Po pierwszym semestrze zderzyłem się z rzeczywistością. Nie rozumiałem o co chodzi na wykładach. Nie rozumiałem o co chodzi na ćwiczeniach. Profesorowie mówili w zupełnie innym języku. Niemiecki. Tak. Ale takim... specyficznym.

Przez pierwsze 3 miesiące robiłem wszystko. WSZYSTKO. Wszystkie zadania domowe, wszystkie ćwiczenia, wszystkie praktyki. Potem się wypaliłem. Szczególnie w momencie, gdy przyszły próbne egzaminy sesyjne. Materiał ten odbiegał od tego, co było na wykładach i praktykach. To było... dziwne. Tak zadawałem sobie pytanie. Ale jak to? Przecież my tego nie mieliśmy, albo mieliśmy w innej formie... Byłem świadomy tego, że to będzie trudniejsze, ale nie myślałem, że to będzie, aż tak trudne.

Można egzaminy pisać w 2 terminach. Pod koniec stycznia, albo pod koniec marca. Zasada jest taka, że ma się 3 podejścia.
Miałem już podchodzić do egzaminów... ale zdałem sobie sprawę, że to bez sensu. Jak ja miałem problem ze zrozumieniem zadań. Matematykę jeszcze jakoś bym dał radę, jakbym się przyłożył, ale problem pojawił się na takim przedmiocie jak Techniki Cyfrowe, czy Historia Informatyki i Cyfryzacji. Tam była historia do wkuwania na pamięć i czysta teoria z książki.

Po sesji zacząłem myśleć. Czy zmienić studia? Czy rzucić coś czym się zajmowałem pół życia? W sumie programować, aż tak dobrze nie umiem... Ale zawsze mogę się nauczyć. Prawda? W sensie, nie pisać jakieś programy lelum polelum, ale naprawdę programować. Projekty w programowaniu obiektywnym z wykorzystaniem wielowątkowości i wzorców projektowych z wykorzystaniem gita.

22 kwietnia, czyli dzisiaj był dzień otwarty na uczelni w sąsiednim mieście. W mieście, w którym miałem kurs językowy. Obecnie studiuje na uczelni technicznej w małej miejscowości oddalonej o 15 km, więc problemu z dojazdem nie ma.

Interesowała mnie grafika. A dokładniej Design Mediów. Wiecie czego się spodziewałem?
Że profesorowie pokażą jak robić reklamę, jak obsługiwać Photoshopa, jak tworzyć wizualizacje 3D, jak wykorzystywać współczesne technologię do tworzenia nowych mediów. Tak przeczytałem na ulotce (a przynajmniej to znalazłem, na poszczególnych przedmiotach).

Może i odbiega do od moich zainteresować grafiką, czyli Concept Art, tworzenie postaci, tworzenie terenów i Enviroment Design, no ale... zawsze to jest grafika. Nie?

Jak bardzo się myliłem.

To było... dziwne.

Bardzo dziwne.

Dziwni ludzie. Dziwni profesorowie.

Zadawałem sobie pytanie. Co ja tu robię?

Poszedłem przejrzeć prace studentów 4 i 5 semestru. Meh...

Potem byłem na prezentacji prac ubiegających się o miejsce... Meh...

Serio. Ja myślałem, że studenci pokażą piękne portrety, szkice, plakaty, może ktoś będzie rysować w digtalu? Może jakiś ładne concepty? Character Study? Martwa Natura?

Wiecie co ludzie tam pokazywali? Gościu zrobił czarną pieczątkę skrzyni na 7 różnych kartkach A3 i każdą z tych pieczątek maznął innym kolorem pędzla. A co profesor na to? Że to bardzo piękne, ładne i odkrywcze.

Był jakiś obraz z kolesiem co miał w głowie fabrykę i był podpisany czerwonym tuszem.

Jakaś martwa natura bez zachowania proporcji, ale za to dobrze z nałożonymi kolorami. Profesor 15 minut patrzył się na to i mówił co w tym dobrego i fajnego było, a ja się patrzyłem jak ten głupi i pytałem, o co ci kurde koleś chodzi...

Inna dziewczyna wrzuciła kolaż. Bardzo brzydki kolaż. Wyglądał jakby zrobiło go dziecko z przedszkola.

Jeszcze inna dziewczyna zrobiła sobie Selfie. Album z Selfie przerobione w paincie i wklejone w różne regiony świata...

Do czego chcę dojść?

Że te osoby, poza tymi dziwnymi pracami, mieli też fajne prace. Zwierzęta narysowane ołówkiem, ludzie, portrety, samochody, samoloty.

Całkiem ciekawe i miłe dla oka.

A profesorowie? Przerzucali kartkę dalej i mówili, że to nudne, mało odkrywcze i przerysować to każdy potrafi.

Że jak ktoś umie rysować i chce tak dalej rysować to niech robi to w domu, a studia są dla tych co chcą poszerzyć horyzonty.

Zadałem pytanie. A jak to jest z digitalem? Czy przyjmują prace narysowane Tabletem?

Dostałem odpowiedź, że wszystko musi być narysowane ołówkiem, albo pędzlem i być w tak zwanej formie Hand-Out.

Aha...

Postałem jeszcze 15 minut, aby zobaczyć resztę teczek i prac, zabrałem się i wróciłem do domu.

Nie. To zdecydowanie nie są studia dla mnie.

Czyli dalej robię Informatykę. Będzie ciężko. Pewnie będę powtarzać niektóre przedmioty. Będę mieć problemy z językiem. Będę mieć trudności z zaliczeniem przedmiotów, ale już wolę chodzić na wykłady i się nauczyć czegoś pożytecznego, a grafikę robić w domu, po lekcjach, niż chodzić do szkoły, z której nie nauczę się niczego nowego.

Nie widziałem w tym sensu. Dla papierka? Pewnie bym miał papierek, ale co mi po papierze? Podetrę się nim?

Liczy się to co wiem, to co umiem, a nie to co ktoś mi napisał na papierze.

Może jeszcze umiem mało, ale ostatnio trochę więcej się uczę i rozwijam horyzontów.

Kolega zarzucał mi, że nie będę ani programistą, ani grafikiem, jeżeli będę robić dwie rzeczy jednocześnie...

I wiecie co? Mało mnie to obchodzi kim będę. Lubię się uczyć, lubię się rozwijać, poznawać nowe rzeczy. Pewnie dlatego już mnie tak gitara nie kręci. Bo po 6 latach nie wiem już co mam grać, co mam się uczyć... Nie jestem Hendrixem, nie jestem Stevem Vaiem, Slashem, czy Satrianim. Ale nie mam pojęcia, czego bym mógł się dalej nauczyć. Pewnie do nauki jest od groma. Nie opanowałem jeszcze dobrze Tappingu i gry Slidem, ale jeszcze kiedyś się tego nauczę :)

Pewna mądra osoba powiedziała mi kiedyś:

"a robienie tylko jednej rzeczy jest ciezkie i tylko geniusz nie oszaleje przy tym"

I chyba tym zakończę mój przydługi wpis.

tl;dr;

Moje życie, moja nauka, trochę o mojej młodości, trochę o moim pobycie w Niemczech, o Informatyce, o tym, jak zdałem sobie sprawę, że studia graficzne to nic dobrego. Nic ciekawego. Miałem potrzebę napisać. To napisałem :)

#studbaza #oswiadczenie #rezixwniemczech #rezixblog #zagranico #niemcy #gitara
  • 26
  • Odpowiedz
@Rezix: Dude, czego Ty się spodziewałeś po kierunku design MEDIÓW? :D Konceptów i martwej natury, serio? :D Chociaż z drugiej strony znam ludzi, którzy słysząc o specjalizacji "grafika i programowanie" na informatyce myślą sobie, że "pewnie tam uczą rysować na komputerze".

A profesorowie? Przerzucali kartkę dalej i mówili, że to nudne, mało odkrywcze i przerysować to każdy potrafi.


Dobrze powiedział.
  • Odpowiedz
@zapalara: Ja nie czuję się jakoś specjalnie zdolny. Wydaje mi się, że człowiek może się wszystkiego nauczyć jak poświęci na daną rzecz odpowiednią ilość czasu. Po prostu chciałem się nauczyć grać na gitarze, to się nauczyłem. Chcę się teraz nauczyć rysować, to się uczę rysować.

To, co odróżnia na przykład mnie, od wielkich malarzy, czy muzyków, czy programistów, to ilość poświęconego czasu i determinacja.

Jeżeli chcemy w czymś być dobrzy, to
R.....x - @zapalara: Ja nie czuję się jakoś specjalnie zdolny. Wydaje mi się, że czło...

źródło: comment_beoeNgniwZY4nqVtuPAbZdCJJrGeWCg8.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
I w ogóle tego nie ogarniam. Wszyscy starają się być "inni", tacy oryginalni w swojej twórczości, otwarci na nowe koncepty etc. a gościówa przychodzi i oddaje pracę na wzór Jacksona Pollocka

Przez te swoje dążenie do inności wszyscy koniec końców są tacy sami. Tak paradoks.


@Rezix: A ja mam wrażenie, że jak na kolesia, który myli asp z kierunkiem o mediach wyciągasz fałszywe wnioski. Wybacz, ale mam uczulenie na internetowych filozofów
  • Odpowiedz
@Rezix: za te studia coś płacisz? Jeśli tak to zastanów się czy nie lepiej znaleźć faktycznie fajne płatne coś gdzie Cię przetyrają i zrobią z ciebie porządnego rzemieślnika (jeśli chodzi o rysowanie http://www.florenceacademyofart.com jest bardzo polecane ale i dość drogie). ;)
Jeśli chodzi o ASP i pochodne to fakt- nie uczą nic co by mogło się przydać w branży rozrywkowej, osobiście uważam to za mega słabe, no ale to tylko ja.
  • Odpowiedz
@trisek: Praktycznie nic.

Za semestr płacę 250 euro (1000zł), ale to jest nic w porównaniu z tym, co znajduję się w tych kosztach.

W cenie semestru mam darmowe bilety na pociągi i autobusy, tańsze jedzenie na stołówce, dostęp do biblioteki, komputerów, oprogramowania dla studentów.

Same profity :)

To już więcej kosztują studia w Polsce, nawet jeżeli są darmowe, to dochodzi cena mieszkania, biletów etc.

Właśnie takie coś najbardziej by mnie interesowało.
  • Odpowiedz
@zupa_z_kasztana: No ja wiem. Nie bez powodu jest klasyfikacja na początku.

Aby móc rozpocząć studia na takim kierunku najpierw trzeba przejść egzaminy 16 i 17 czerwca, które odbywają się w dwóch etapach.

Przed egzaminami trzeba pokazać swoje portfolio, które jest decydujące o tym, czy się dostaniemy na studia.

Egzaminy też się liczą, ale nie mają one, aż takiego dużego wpływu niż prace wykonane w domu.

Gdybym złożył papiery, oddał portfolio i
  • Odpowiedz
@zupa_z_kasztana: Nie no, jest spoko. W końcu ja bardzo krótko rysuję. Zacząłem w sierpniu, więc... 8 miesięcy.

Są osoby, co w ty samym czasie ogarnęli więcej, ale ja przez pierwsze 4 miesiące trochę się obijałem xD

I te osoby, co były wraz ze mną w sali, na pewno miały kilka lat za sobą.

To widać. Choćby po czystości linii :)
  • Odpowiedz
@Rezix: Nie zgadzam się z tym, że aby być dobrym programistą wystarczy poświęcić na naukę dużo czasu. Duże znaczenie mają tu geny. Ludzie, którzy lepiej łapią matematykę, zwykle łatwiej radzą sobie w programowaniu. Nie jest to jednak zupełnie ta sama dziedzina i nie ma zależności, że ktoś kto był dobry z matematyki będzie dobry z programowania. W programowaniu duże znaczenie ma umiejętność wyobrażenia sobie w głowie skomplikowanych układów i dokładne zrozumienie,
  • Odpowiedz