Wpis z mikrobloga

Dzisiaj mialem dziwną sytuację. Spotkałem się z kolegami na piwo. Obaj wystąpili z seminarium kilka lat temu, z czego jeden ma już dziewczynę. Rozmowa zbiegła na temat tego drugiego i pytaliśmy czy się za kimś rozgląda. Powiedział, że chciałby się spotykać z jedną naszą znajomą, z tym, że ona jest trudno osiągalna. Nie wiadomo nawet czy jest na miejscu, bo możliwe, że wyjechała do Warszawy. W związku z tym powiedzieliśmy mu, żeby do niej zadzwonił i zaproponował spotkanie. Powiedział, że nie, że może kiedyś do niej zadzwoni. I tak pewnie ma teraz w Warszawie czy gdzie indziej mnóstwo obowiązków i nie ma czasu by się z nim spotkać. Przekonywaliśmy go, ale na nic to się zdało, więc zostawiliśmy ten temat. Zbliżał się już wieczór, więc zawinęliśmy się powoli do domu, ten kumpel, który bał się odezwać do dziewczyny zaproponował że nas odprowadzi. Szedł z nami, a w drodze rozmawialiśmy o tym, czy powinien odezwać się do tej dziewczyny - znów uparcie stwierdził, że da sobie spokój. Zostawiliśmy jednego kumpla do domu i poszliśmy w moją stronę, by mógł mnie odprowadzić. Idziemy, rozmawiamy o tej dziewczynie... Patrzymy - a ona idzie naprzeciwko nas. Po prostu nie wierzyłem własnym oczom - szansa na spotkanie jej była prawie jak wygrana w totka. Mina moja i mojego kolegi, gdy ją zobaczyliśmy - bezcenna. Przez dobre kilka minut nie mogłem wydobyć z siebie słowa. Byłem w totalnym szoku, ale szybko się zwinąłem by mogli sami porozmawiać. On ją odprowadził, a później umówili się na kolejne spotkanie. Czaicie to? Tak po prostu. Do tej pory nie mogę się z tego otrząsnąć. Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności... Powinienem się cieszyć jego szczęściem, wiem... I cieszę się - ale ta sytuacja ma dla mnie podwójny wymiar. Gdyby tylko każdego życie w taki miły sposób zaskakiwało...

Wiadomo, #feels i #tfwnogf ...

#dobranoc
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach