Wpis z mikrobloga

@NieznajomyPannn: Moon 8/10 i faktycznie niedoceniony, Ostatni dzień na Marsie sporo słabszy moim zdaniem, ale też niezły takie 6/10. Oba filmy sprawiają wrażenie stworzonych w bardzo podobny sposób (w sensie zupełnie inne rozwiązania, ale podobnie skonstruowana senografia; mało aktorów, (no w Moon...to wiadomo..), to wrażenie izolacji związane z miejscem wydarzeń, wszystko dzieje się głownie w wnętrzach bazy (niezbyt dużych), poprzeplatane "plenerami" raz na jakiś czas z pokładu pojazdów (podobnych w obu
@pringles288: Nie czytałem jej, chociaż mam ją w domu. Musze się za nią niedługo zabrać, podobno fajna. Tutaj główny motywem filmu jest poszukiwania bakterii. Okazuje się, ze jeden z naukowców właśnie je znalazł. Jednak podczas wydobywania próbki zawaliła mu się ziemia pod nogami i wpadł do dziury która była skażona obcym wirusem. Następnie wszyscy z załogi zamieniają się w zombiaki, jeden przeżywa i wraca na stacje orbitalną.
@NieznajomyPannn: Przeczytałem 70% Marsjanina i odpuściłem dalej. Książka jest nudna i bardzo techniczna. Fabuła (bez spojlera) jest o kosmonaucie przypadkiem zostawionym na Marsie. Cały czas walczy z problemem przeżycia do czasu misji ratunkowej. Książka pisana jest na zasadzie: #!$%@? ma problem, rozwiązuje go, za chwilę coś się #!$%@? i nasz makgajwer ma problem, rozwiązuje go bo jest #!$%@?, po czym znowu coś się #!$%@? itd. itp a w tle książki przewijaja
@NieznajomyPannn: Jak napisałem, przeczytałem ze 70% bo z rozpędu. Miałem dwa dni przerwy i potem nijak nie mogłem się zmusić do dalszego czytania.
Jeżeli chcesz poczytać coś fajnego, lekkiego w klimatach scifi to polecam "Player One". Książka pisana bardziej dla młodzieży ale i ja czytałem ją z zaciekawieniem a mam ponad 4 dychy na karku. Też się ekranizacja szykuje.