Wpis z mikrobloga

Coraz głośniej mówi się w Anglii o reformie, która ma przywrócić sukcesy Synów Albionu na arenie międzynarodowej. W skrócie – Greg Dyke (prezes FA) chce zwiększyć liczbę zawodników ze statusem „home grown” w pierwszym zespole z ośmiu do 12, z czego dwóch z nich musi być zarejestrowanych w klubie przez 3 lata od ukończenia 15 roku życia. Jaki jest cel takiego działania? Uważa się, że jeśli Anglicy będą stanowić większą część w zespołach, będą mieli większe szanse na rozwój, co w przyszłości będzie miało okazję zaowocować większą ilością Kane’ów, Sterlingów, czy Barkley’ów. Pomysł poparli już byli selekcjonerzy reprezentacji Anglii – Glenn Hoddle, Sven-Goran Eriksson, Graham Taylor, Steve McClaren i Kevin Keegan. I rzeczywiście trudno nie zgodzić się z takim tokiem rozumowania. Jest jednak jeden haczyk. Ograniczenie maksymalnej ilości graczy zagranicznych w klubie może spowodować spadek jakości angielskich klubów, co w obecnej, mizernej formie, może z kolei doprowadzić do tego, że niedługo nie będziemy wyśmiewać Premier League za brak zespołów z tej ligi w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a zaczniemy rozpaczać, bo nie będzie takowego zespołu nawet w 1/8 tych rozgrywek.

Zobaczmy jak wyglądają aktualnie drużyny pod względem zawodników z statusem home grown:

#pilkanozna #premierleague #zzapolowy
zzapolowy - Coraz głośniej mówi się w Anglii o reformie, która ma przywrócić sukcesy ...

źródło: comment_pKVoxRtkuMzDoChtGlqStfuk9nkLTqZz.jpg

Pobierz
  • 3
@zzapolowy: #bylo już to tutaj co najmniej 2 razy i to zaraz po wywiadzie Dyke'iem

Już kiedyś w lidze angielskiej nie grali obcokrajowcy i wcale reprezentacja lepiej nie grała, bo oto w tym głównie chodzi. Poza tym większość klubów Premier League tego nie poprze, a musieliby na to uzyskać jednomyślną zgodzę, FA eksperymentować sobie może w niższych ligach jak ma miejsce w Bundeslidze tutaj to nie przejdzie.