Wpis z mikrobloga

Kingsman: Tajne Służby

Ciężki przypadek. Z jednej strony ma wszystko, czego można by wymagać od takiego filmu czyli rewelacyjny, wyróżniający pomysł, barwnych bohaterów, których grają bardzo dobrzy aktorzy, ale z drugiej jakoś to wszystko nie gra. Trudno powiedzieć, że film o współczesnych rycerzach okrągłego stołu zachowujących się i pozujących na każdym kroku na gentlemanów nie wyróżniałby się wśród tego co ostatnio mamy w kinach, ale tak jednak jest. Niby pomysł nietypowy i oryginalny, ale ma się wrażenie, że brakuje temu obrazowi własnego stylu. Duża chyba w tym zasługa głównego złego, czyli czarnego, sepleniącego ziomeczka rodem z glam rapu zagranego przez Samuela L. Jacksona. W teorii pomysł wspaniały, w praktyce nie działa to tak dobrze. Postać ta wyróżnia się i jest charakterystyczna, ale nie zostanie w głowie tak długo jak Jules z Pulp Fiction. No i jednak odbiera filmowi, jego elegancki i dżentelmeński sznyt. Problemów jest zresztą więcej. Główny bohater, który wstępuje w swiat współczesnych rycerzy, jest oczywiście urodzonym talentem, tyle że dość niepokornym, więc z dnia na dzień staje się praktycznie maszyną do zabijania. Zaś obejmująca swoim zasięgiem cały świat wszechmocna organizacja tajnych szpiegów do której dołącza to w świecie filmu zaledwie 4(sic!) osoby. Żeby nie było, że tylko narzekam-dostałem świetny pomysł, sporo efektownych scen walki i dobrej rozpierduchy, jednakże w trakcie filmu ciągle towarzyszyło mi poczucie zmarnowanego potencjału. Nie żeby film był jakoś okrutnie zły, jednak brakuje mu tego czegoś co sprawiało, że Strażnicy Galaktyki byli dla mnie najlepszym dziełem tego typu od lat.

7/10. Można obejrzeć jak wyjdzie znośna kopia w internetach, są ciekawsze rzeczy do obejrzenia w kinie. Taki film na rozerwanie podczas leniwego weekendowego popołudnia

#film #filmy #kino #ogladajzwykopem #komiks (film jest na podstawie komiksu więc taguje, może kogoś kto śledzi tag zainteresuje moja opinia
  • 3
@Ten_tego:
Byłem na przedpremierowym pokazie i film był dokładnie tym, czego po nim oczekiwałem, wiele scen wręcz wołało do nas (z kolorowymi grzybkami na czele) "nie traktuje tego filmu na poważnie". I tak właśnie zrobiłem, bawiłem się świetnie :)

Wydaje mi się, że ten bohater miał właśnie taki być, wymiatać po półrocznym treningu (co też można potraktować jako element pastiszu).