Wpis z mikrobloga

@pawlak: mówiąc o ewolucji miałem na myśli to, że są wśród wegan ludzie, którzy naturalne przystosowanie człowieka do życia (nazwijmy to "umiejętność" jedzenia mięsa) traktują jak zło, którego trzeba się wyzbyć, i próbują to wpleść w życie swoich dzieci, lub co gorsza, 100% mięsożenych kotów lub psów, a to jest debilizmem.
  • Odpowiedz
@pawlak: nawet nie mam zamiaru tego czytać. Dla wegan w każdym mięsie i każdym zjadaniu mięsa będzie coś niezdrowo, niedobrze, cholesterolek nie tak, ciśnienie nie tak, lepiej zdrowiej zjeść sobie szpinaczku. W pewnym momencie zaczyna to przypominać już sektę. Tak trochę jak z wiarą w Boga, lub cokolwiek innego. Ten sam efekt działania. Równie dobrze wstawię Ci artykuł "believe in God can be healthy for humans". Ślepo uwierzysz, czy zaczniesz
  • Odpowiedz
@Sojerr: nie rozumiem, skąd taka reakcja (zwłaszcza że tekst nie jest o jedzeniu mięsa, a na początku jest tylko o zanieczyszczeniach w mięsnych karmach dla psów). Raczej należałoby zobaczyć, kim jest ta pani i zajrzeć do różnych źródeł, zamiast z góry odrzucać jakąś tezę, bo "sekta".
  • Odpowiedz