Wpis z mikrobloga

@weeman:

Bzdura. Jakoś ja nie widzę ludzi korzystających z tego typu urządzeń. Rzadkość. A artykuł to typowa reklama która ma napędzić klientów na urządzenia które się nie sprzedają.


chyba trzeba mieszkać w jakiejś pipidówie albo trójmiasto jest wyjątkowe bo w skm czy ztm jest multum ludzi z rana i po południu co czytają z czytnika.
Już nawet nie czuje się
lennyface - @weeman: 
Bzdura. Jakoś ja nie widzę ludzi korzystających z tego typu urz...

źródło: comment_e4NzLr2hBfGQvOmMJj0sMosmaKt8aXlK.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
@weeman: nie poletzam czytac komentarzy na takich portalach jak wp, interia, onet, instantrak, ludzie tam piszacy i przegladajacy te portale to podludzie i chyba gorsze #!$%@? zyciowe, niz karaczany
  • Odpowiedz
Książka papierowa to mercedes a ebok to maluszek. Książkę weźmiesz do ręki to czujesz jej duszę, zapach , minione lata

@weeman: Ja to tylko czytam z kamiennych płyt! Nie ma to jak zimny, kuty i lity kamień. Nawet kupiłem sobie specjalny samochód dostawczy, żeby swoje ulubione pozycje mieć zawsze przy sobie! Jakieś leszcze poprzerzucały się na papierowe książki, ale wydaje mi się, że marnują dobytek kulturowy naszych ojców!
  • Odpowiedz
@lennyface: @Sarpens: O "zapachu książki" mówią najwięcej ci, którzy kupują książki nowe (dla mnie wcale jakoś nie pachną szczególnie a w każdym razie nigdy nie powiedziałbym, że zapach nowej książki to jej zaleta. Kiedyś był artykuł o zapachu w środku nowych samochodów i ponoć był to zapach szkodliwy dla zdrowia tworzący się z pozostałych po produkcji szkodliwych związków, może z książkami jest podobnie? :D ) albo ci, którzy tych książek nie wypożyczają z biblioteki.
Pamiętam Bastion Kinga z biblioteki, którego nawet nie doczytałem do 1/3 i oddałem. Książka i jej foliowa okładka były tak przesiąknięte dymem papierosowym, że powinny być zaklasyfikowane jako broń biologiczna, do tego kartki upaprane żarciem, ze śladami paluchów, pełne tłustych plam i Bóg jeden wie czego jeszcze. Nawet w dotyku nie była neutralna, trzymając ją w ręku miałem takie nieprzyjemne wrażenie, nieobecne przy innych książkach. Ta książka była obleśna i śmierdzącą.
Biorąc pod uwagę powyższe, argument o "zapachu książki" to żaden argument na korzyść książek papierowych.

Jak dla mnie, papierowa książka wygrywa z ebookiem tylko w dwóch przypadkach - jeśli jest to podręcznik, który trzeba co chwilę przekładać ze strony na stronę, wtedy można go sobie rozłożyć przed sobą, odpowiednie strony pozaznaczać i razem z innymi podręcznikami wykorzystać przy nauce czy w pracy. To wygodniejsze, niż czytnik z ekranem na jedną stronę. I nie ma tu znaczenia, że na czytniku też można robić zakładki. Przynajmniej ja tak uważam.
Obecnie przegrywa też z książkami pełnymi fotografii i ciekawie wydanymi (np. Wyspa na prerii Cejrowskiego, którą niedługo sobie kupię). Może się to zmienić, jak technologia epapieru pójdzie do przodu i poza odcieniami szarości pojawią się kolory a jestem pewny, że za
  • Odpowiedz
@white_duck: Osobiście czytam literaturę piękną i nawet jeśli książka jest zżółkła od starości, to nie ma mowy o zabrudzeniach. Widocznie, wybór książek mówi o czytelnikach.
  • Odpowiedz
@Kiedys_Mialem_Fejm: Czyżbyś chciał zarzucić ebookowiczom, że jak już kupią czytnik to zaraz wszystkie książki ściągają z neta? Ja kupuję ebooki i kupuję ich więcej niż papierowych książek. W ogóle czytam zdecydowanie więcej od kiedy mam czytnik. Jak napisałem wyżej, czytanie z czytnika jest o niebo wygodniejsze (oraz szybsze, o czym zapomniałem wspomnieć) i dlatego jak już mam kupić książkę, to wręcz preferuję zakup ebooka. Skoro książka to tylko czysty tekst,
  • Odpowiedz
@white_duck: ja praktycznie wszystkie książki kupuję. Wiele starszych publikacji można spokojnie w promocji w cenie ok. 13 zł dostać. A nowości? I tak ich pewnie w lokalnej bibliotece nie będzie, także jakbym chciał przeczytać kupiłbym książkę papierową, która też jest dodatkowym wydatkiem.
  • Odpowiedz
@white_duck: Było więcej nabazgrać xD
Fakt jest jeden.
Jak masz do czegoś dostęp legalny i ściągasz to z neta to jesteś złodziejem i tyle.
Nie oszukujmy się, że większość kindlarzy kradnie jak popadnie za co śmiertelny #!$%@? im w plecy.
Te książki nie biorą się znikąd i wydawnictwa płacą gruby hajs za licencje i tłumaczy. Ale lepiej #!$%@?ć i mówić wszem i wobec o jaki ze mnie oczytany i inteligentny ziomek nie dorzucając nic do wspólnego
  • Odpowiedz