Wpis z mikrobloga

#rozdzial VIII

Ale jak to było?
Zrobiłem sobie herbatę, zjadłem coś wcześniej, usiadłem na podłodze, ale jest niewygodnie, przesiądę się na kanapę...

No i co dalej?
Myślę... zwolnili mnie, w sumie to nie przeszkadza mi to, nawet nie miałem się z kim pożegnać, choć pracowałem tam prawie rok czasu. Smutne, jestem taki samotny, no ale rodzina, nie, nie myślę o tym, muszę chyba myśleć o samych negatywnych rzeczach. Może o tym jak mogłem przejechać tego kota ?
Nie... W sumie, to smutnych, a nie drastycznych...
Czyli co...
Może powiem prawdę, to czego nie chcę usłyszeć?
Tak... nigdy nie zrobiłem nic wartościowego, nigdy nikomu nie pomogłem, tak na prawdę, tylko mi się wydawało w danym momencie, może nie byłem samolubny, ale wiem, teraz to wiem, że nikt nie zapłakał by na moim grobie. No dobra, dramatyzm, może rodziciele, czy rodzeństwo, ale to nie były by takie łzy jakich bym chciał... takie ... wiecie, wymuszone...
Siedziałem tak dość długo, specjalnie męczyłem czas, by towarzyszył mi świadomie.
Mijały godziny, a raczej jedna...
Wstałem pochodziłem i znów usiadłem, zacząłem zadręczać się... pojawiły się łzy... i tak nikt nie widzi, więc mogę płakać, nie głośno bo może ktoś usłyszeć, choć jestem sam na 30 metrach...
Nieważne...
Nic teraz nie jest ważne, a na pewno nie ja.....
  • Odpowiedz