Wpis z mikrobloga

Przy okazji Dnia Babci naszły mnie pewne refleksje. Już kiedyś pisałam tutaj o jednej ze swoich babć, teraz czas na drugą. Pamiętam, że zawsze uwielbiałam do niej przyjeżdżać na wieś, bo mogłam się opierdzielać całe dnie i jeszcze dostać w zamian mnóstwo miłości. Babcia, jako była przedszkolanka, tworzy rewelacyjne wycinanki i potrafi z kawałka bibułki zrobić ekstra strój na bal przebierańców. Nikt nie był taką zajebistą księżniczką, mówię wam.
To jedna z tych babć, która tak samo cieszy się, jak przyjeżdżamy i jak wyjeżdżamy. Zawsze rano dostawałam od niej całe menu śniadaniowe. Mogłam życzyć sobie placki ziemniaczane, z jabłkami, gofry, naleśniki, rosół, faworki, wszystko.
Moja babcia doskonale wie, że dzwonię do niej co tydzień, ale za każdym razem jest bardzo mile zaskoczona. Nasze rozmowy są znacznie krótsze, niż z tą drugą babcią, i zdecydowanie bardziej konkretne, ale oba rodzaje plotek lubię tak samo :)
Pamiętam pewien moment krytyczny, kiedy zawalił się trochę mój światopogląd. Dowiedziałam się, że babcia dwa razy w swoim życiu zostawiła listy pożegnalne z powodu problemów rodzinnych. Nie miałam o nich pojęcia, a moja rodzina zawsze była uważana za "tą idealną". W tej chwili sytuacja jest ustabilizowana na szczęście. Ponieważ nie chciałabym się tutaj zagłębiać w szczegóły, powiem tyle: nie zaniedbujcie babć i dziadków, jeśli nadal ich macie blisko. Dużo rozmawiajcie i cieszcie się z każdej drobnostki, jaką dane jest wam wspólnie przeżyć. Po latach z chęcią wspomnicie te chwile, kiedy babcia "kazała" wam zjeść kolejny talerz zupy, a dziadek z wielkim zaangażowaniem opowiedział setny raz o swoich przygodach z młodości. I nie czekajcie z telefonem, zadzwońcie jak najszybciej.
Miłego dnia, Mireczki, trzymajcie się ciepło.

#przemyslenia #oswiadczenie #takaprawda #dzienbabci #dziendziadka #rodzina #feels