Wpis z mikrobloga

Dwa lata temu, kumpel mi zaproponował, że ma dwie fajne dupy[srsly fajne] i że z jedną idzie na taki bal, więc w sumie też mógłbym iść z tą drugą. Od razu zastanawiam się czy go nie #!$%@?ło, no ale tłumaczy, że tam morze alkoholu jest i w ogóle cuda się dzieją[kościół w końcu, nie?]. No to okej, zgadzam się.

Zapłaciłem symboliczne 50zł od pary[no u nas tyle kosztowało, a poza tym ominąłem część wstępną w postaci mszy] + 0,7 jakiegoś stocka albo żubrówki, nie pamiętam dokładnie, ale bieda w portfelu, a na fajki musiało zostać.

Udajemy się punkt 19:00 na salę, gdzie miał się odbyć bal[msza była o 18]. Początkowo wszystko zacnie, jedzonko dobre jakieś, coś tam poczytali Pisma Świętego, wszystko w sumie luz, pogadałem, pośmiałem się i elo. Jazda zaczęła się koło 21.

Jako, że nie tylko my, trzymaliśmy alkohol w torebkach dziewcząt, zaczęło się masowe picie. Gdzieś po pół godziny miałem już trochę korbę i wyszedłem na papierosa, dołączył się do mnie jakiś typek z dziwną białą wstążką przy szyi[tak #!$%@?, koloradka, to był ksiądz], poprosił o fajka i zaczął ze mną dyskutować na jakieś #!$%@? tematy, pytał mnie jak interpretuje ten i tamten tekst pisma świętego, no i tak z pół godziny z nim stałem, w końcu wróciłem do środku.

W środku wesoło, z głośników zamiast Radio Maryja, zaczęło lecieć jakieś umc umc techno XD na stole śpi już 3 januszy, a moja partnerka gdzieś zniknęła, zasiadam przy stole, skąd dostrzegam trzech ziomków w sutannach, którzy regularnie ładują wódę z piersiówki. Impreza zaczyna się zmieniać w totalną najbę, więc w sumie pomyślałem, że spoko i że dobrze się będę bawił.

Znalazłem tę mą partnerkę po 3 godzinach, w konfesjonale, zarzyganą[poniosło trochę], więc odprowadziłem ją do stołu, gdzie powtórzyła wyczyn z konfesjonału. W ten czas, jakiś #!$%@? ksiądz postanowił udzielić jej rozgrzeszenia, na które ona chętne się zgodziła, a ja nie wiedziałem co robić, bo facet był kompletnie zalany. Na koniec postanowił nas pokropić, tylko woda świecą #!$%@?ła mu się z wódką[musiałem #!$%@? koszulę #!$%@?ć do śmieci bo nie szło jej doprać]. Impreza skończyła się tak, że jeden ksiądz zaczął wygłaszać orędzia na temat rydzyka, a wszyscy goście leżeli i klaskali. Nie wiem #!$%@? co to było, ale na pewno to nie był grzeczny bal, a jedna laska z tej imprezy, 9 miesięcy później urodziła dziecko, także no.

#coolstory #duszpasterstwo #truestory
  • 8