Wpis z mikrobloga

@pani_koralgol: szkołę można było olewać i nie wyrzucali Cię tak szybko, można było sobie nie przyjść/urwać się wcześniej. A poza tym, ile taka szkoła wymaga wysiłku w domu? Naprawdę niewiele.
Ale oczywiście satysfakcjonująca praca >> przeciętna szkoła.
@pani_koralgol: okej, żeby nie było, że mówię o poziomie zawodówy. Też miałam wymagające liceum, profil mat-fiz, poszłam na bardzo dobre studia ścisłe, gdzie potrzebowałam >90% z maturki. I wiesz co? Z perspektywy czasu widzę, jak bardzo się obijałam w liceum. Wszystko na luzie, wystarczyło słuchać na zajęciach i pouczyć się na dzień przed.
@pani_koralgol: Nie zdążyłam edytować: najgorsze było dla mnie siedzenie właśnie te 7-8h w szkole i przychodzenie na (dla mnie) nieludzką godzinę, czyli 7( ͡º ͜ʖ͡º). Ale jak już mówiłam, nic złego się przecież nie działo, jak się czasem nie przysło/spóźniło - w pracy już nie ma tak dobrze (zazwyczaj).
@yasmine: być może i tak, ale jak dla mnie przyjemniejsza była praca po 12h jako kelnerka i pomoc kucharza, gdzie zapierdziel był taki, że nie było czasami czasu pójść do łazienki, nie mówiąc o jedzeniu. Tak samo wolę sprzątać, prasować, prać, gotować. Zdarzało mi się czasem robić z mamą deal, że będę mogła nie iść do szkoły, ale za to tego dnia posprzątam calutką chałupę, a uwierz mi, że posprzątać mój
@yasmine: Wszelkie ograniczenia są w głowie i o ile zapierdziel fizyczny zniosę bez problemu, o tyle po tygodniu szkoły, moja psychika była wykończona. Dobijało mnie siedzenie na lekcjach, potem w domu nad książkami. Gorszej kary nikt nie mógł mi wymyślić ( ͡° ͜ʖ ͡°)