Wpis z mikrobloga

#truestory #film #lifehacking

- Jak to zrobiłeś? Jak to w ogóle jest możliwe?!

Guðlaugur Friðþórsson nie bardzo wiedział co powiedzieć. Dokonał czegoś niebywałego, trudno się z tym nie zgodzić, ale wymaganie od niego jeszcze wytłumaczenia to już przesada.

W 1984 roku u wybrzeży wysp Vestmannaeyjar zatonęła łódź rybacka. Gulli musiał patrzeć jak umierają jego kolejni koledzy.

Płynął ku lądowi, na przemian modląc się i wspominając dzieciństwo (a może to już było takie przewijanie filmu przed zejściem?), głównie ewakuację wyspy po wybuchu wulkanu 11 lat wcześniej.

Płynął, choć woda była lodowata, miała w końcu ledwie 5 stopni Celsjusza. Płynął 6 godzin a miał maksymalnie wytrzymać 30min w wodzie .

Płynął, choć musiał odganiać majaki, choć wydawało mu się, że już nie może, że już nie daje rady.

Ale dał radę.

Nim dotarł do lądu płynął przez sześć godzin. Uratował się. Nikt długo nie był w stanie pojąć jak mu się udało, bo chłop ani nie był zbyt wysportowany, ani z drugiej strony sadło go przesadnie nie grzało. Pomogła mu specyficzna budowa ciała (o ile dobrze pamiętam naukowcy porównali ją do... wieloryba - ale może chodziło o inne zwierzę, wytwarzające sporo ciepła podczas ruchu). Gulli został zwycięzcą, został bohaterem. Tę niesamowitą walkę pokazuje uznany za najlepszy islandzki obraz roku i wystawiony do boju o Oscara film Głębia (The Deep), który latem obejrzałem na poznańskim festiwalu Transatlantyk.
  • 1