Aktywne Wpisy
✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Czy rozbicie małżeństwa bez dzieci jest moralnie dopuszczalne?
Sytuacja, w której się znalazłam, nie jest łatwa, dlatego chciałabym poznać Wasze opinie. Od pewnego czasu czuję się bardzo silnie związana emocjonalnie z mężczyzną, który niestety jest żonaty. Jest między nami ogromna chemia, czuję, że pasujemy do siebie pod wieloma względami – mamy wspólne zainteresowania, podobne poczucie humoru i zbliżone spojrzenie na życie. Spędzamy razem dużo czasu, zarówno rozmawiając, jak i po prostu ciesząc się swoją obecnością. Od początku czuję, że między nami jest coś wyjątkowego.
Z jednej strony mam poczucie, że spotkałam osobę, która mogłaby być moją bratnią duszą, kimś, z kim mogłabym zbudować coś trwałego. Jego małżeństwo, jak mówi, od dawna nie funkcjonuje dobrze – relacja z żoną stała się raczej rutyną niż prawdziwym partnerstwem, a oni sami coraz bardziej się od siebie oddalają. Nie mają dzieci, co sprawia, że sytuacja jest nieco mniej skomplikowana. On sam mówi, że od dłuższego czasu rozważa rozwód, ale do tej pory nie podjął żadnych konkretnych kroków.
Czy rozbicie małżeństwa bez dzieci jest moralnie dopuszczalne?
Sytuacja, w której się znalazłam, nie jest łatwa, dlatego chciałabym poznać Wasze opinie. Od pewnego czasu czuję się bardzo silnie związana emocjonalnie z mężczyzną, który niestety jest żonaty. Jest między nami ogromna chemia, czuję, że pasujemy do siebie pod wieloma względami – mamy wspólne zainteresowania, podobne poczucie humoru i zbliżone spojrzenie na życie. Spędzamy razem dużo czasu, zarówno rozmawiając, jak i po prostu ciesząc się swoją obecnością. Od początku czuję, że między nami jest coś wyjątkowego.
Z jednej strony mam poczucie, że spotkałam osobę, która mogłaby być moją bratnią duszą, kimś, z kim mogłabym zbudować coś trwałego. Jego małżeństwo, jak mówi, od dawna nie funkcjonuje dobrze – relacja z żoną stała się raczej rutyną niż prawdziwym partnerstwem, a oni sami coraz bardziej się od siebie oddalają. Nie mają dzieci, co sprawia, że sytuacja jest nieco mniej skomplikowana. On sam mówi, że od dłuższego czasu rozważa rozwód, ale do tej pory nie podjął żadnych konkretnych kroków.
Nooleus +241
I nie zapraszam do dyskusji.
Koledzy, tata ma na siebie zarejestrowane dwa samochody. Oba mają tylko jednego właściciela.
Jeden jest wykorzystywany przeze mnie, drugi przez niego.
Pół godziny temu jego samochód został uszkodzony - kolizja nie z jego winy.
Czy należy mu się samochód zastępczy? Nie na rękę jest mi oddawać samochód, bo jest mi potrzebny. Czy ubezpieczyciel ma prawo udowodnić, że ten samochód może być przez niego wykorzystany i zastępczy mu się nie należy? Jak to obejść żeby nie skończyło się sądem?
Komplikuje sprawę jeszcze to, że sprawca jest polskim Niemcem, samochód zarejestrowany i ubezpieczony w DE, brak meldunku w Polsce (mandat płatny na miejscu).
Ubezpieczycielem w Polsce będzie PZU lub Warta - takie są zasady przy kolizji z obcokrajowcem.
Z góry dziękuję za pomoc.
Aktualizacja po dłuższym czasie.
Dzisiaj samochód został wstawiony do serwisu - przypomnę, kolizja miała miejsce 02.01.
No to wołam po raz ostatni.
Samochód wstawiony do serwisu w czwartek, 12.02, odebrany tydzień później. Naprawa wykonana ładnie i porządnie, różnic na gołe oko nie ma.
Temat uznaję za
Imo jak by ci się chciało, mógłbyś zrobić osobny wpis albo znalezisko, taki mini-poradnik co robić jak dojdzie do kolizji z obcokrajowcem. Bo pewnie w międzyczasie się trochę oczytałeś na ten temat, tu ci parę mirków sugerowało różne rozwiązania, więc może przydałby się takie how-to na ten temat, nie opis konkretnej sprawy, ale taki własnie ogólny poradnik.
(Wiem, że nawet jakbyś