Wpis z mikrobloga

Mircy ale #!$%@?łem!

Poszedłem wczoraj na 'jedno piwo' z kumplem we #wroclaw. Skończyło się tak, że nachlaliśmy się jak świnie, po drodze poznając nowych ludzi. Jako, że wracałem z uczelni to miałem ze sobą plecak z laptopem i tabletem. Nie spodziewałem się, że spotkam kumpla i że skończymy upodleni więc miałem go ze sobą i żeby z nim nie biegać z nim w klubie zostawiłem go w szatni płacąc jeszcze 20zł ekstra szatniarzowi, żeby miał na plecak oko. Gdy złapało mnie zmęczenie poszedłem do szatni, aby odebrać plecak i kurtkę i..... nie było żednej z tych rzeczy. Okazało się, że 'mój kolega' wziął je. Tylko, że mojego kumpla już nie było jakiś czas i wychodzi na to, że nowo poznany jegomość lub szatniarz najzwyczajniej mi zajumali rzeczy. I jak najbardziej mogę skumać plecak wypakowany elektroniką, ale #!$%@? kurtkę? Nie trzyma mi się to kupy! Chłop wyglądał normalnie, raczej wykształciuch więc nie chce mi się wierzyć, że coś ukradł. Raczej stawiam na szatniarza. Ale jak to teraz udowodnić? Byłem pytać w klubie to powiedzieli, że nie ma problemu żeby policja spojrzała w monitoring.

Czy jest jakaś szansa na zlokalizowanie kompa? Nie miałem zainstalowanej żadnego programu na wypadek kradzieży ani nic :( Fb i gmail był wylogowany, ale jakby koleś chciał mnie zlokalizować to by to zrobił, bo jest tam moje CV, zapamiętane nazwy użytkowników na fb, wykop itp, itd...

Macie jakieś rady? Najbardziej mnie #!$%@?, że jest tam moja praca dyplomowa, którą mam oddać do..... ! jutra

Przecież w życiu promotor i panie w dziekanacie mi nie uwierzą!

Co robić? Jak żyć?

  • 13