Aktywne Wpisy
Czupakabra82 +194
#sebastianmajtczak #majtczak #afera #polskiedrogi #wykop #bialek #faktytvn
Oto i on, szef portalu ze śmiesznymi obrazkami w dzisiejszym wydaniu faktów...
Oto i on, szef portalu ze śmiesznymi obrazkami w dzisiejszym wydaniu faktów...
Kismeth +471
Jestem jedną z tych osób, które nie przegapiły Teleranka. Głównie dlatego, że urodziłem się kilka dni po 13. grudnia 1981. Za to mój dziadek przegapił tego niedzielnego poranka dosłownie wszystkie znaki wprowadzonego Stanu Wojennego. Dziadek był myśliwym i zawsze przed świętami ratował budżet mięsny w domu kilkoma zającami. Ale te same na stole się nie pojawiają. Okręg łowiecki miał pod Kozienicami i zawsze umawiał się ze znajomymi którzy mieli cud techniki socjalistycznej, Nysę, i razem z nimi i innymi kolegami jechali te magiczne 100 kilometrów do Puszczy Kozienickiej, w okolicach pięknie nazwanego Ryczywołu. 13. grudnia nie było inaczej. Dziadek wczesnym rankiem przyrzucił dubeltówkę, założył pas z nabojami i wyszedł na parking czekać na Nyskę. A ta - się - jak się później dziadek przekonał, z dobrego powodu, się nie pojawiła. W końcu jakiś przechodzień się zlitował nad dziadkiem i krzyknął - panie - idź pan do domu z tą giwerą. Wojna jest - czołgi na ulicach nie czas paradować z bronią po ulicy.
Dziadek skonfundowany poszedł do domu, obudził moich rodziców, ponieważ ci czekali nie tylko na mnie ale i na M4 - doczekali się w 1989, ledwie 8 lat później. Dzięki Elżbiecie Jaworowicz, która zrobiła raban na warunki mieszkaniowe pracowników fabryki, gdzie pracował mój ojciec, podczas, gdy w tym samym czasie budowali oni kosmiczny i zupełnie niepotrzebny biurowiec. Okazało się, że biurowiec idealnie nadaje się na mieszkania - i mojemu ojcu też się jedno dostało. Ponieważ udała mi się dygresja milionzdaniowa - dodam jeszcze, że ojciec pracował w IT w latach 80. Karty perforowane i Fortran. Hardkor. O ile pamiętam zarabiał nawet więcej niż obecni królowie IT, bo nawet i 60 tysięcy na miesiąc. Co prawda teraz to 6 złotych, ale 60000 brzmi znacznie lepiej.
Kilka dni później, mojej mamie odeszły wody. W nocy. Niby nic - ale wtedy coś. Bo była godzina policyjna, ulice patrolowało wojsko. Nie miłe wojsko a naćpani rezerwiści z ostrą bronią. Teraz to wiemy, bo chrzestny mojego brata (no wtedy jeszcze nie bo mojego brata nie było) dowodził takim oddziałem. Co opłacił bardzo ciężką depresją. Wtedy nie wiedzieliśmy, więc moja mama z tatą poszli w nocy do szpitala. Mieliśmy rzut beretem do szpitala Św. Zofii na Żelaznej. Znaczy mieli. W ten sposób już tuż prenatalnie złamałem godzinę policyjną. Nie będę z siebie robił kombatanta opozycji. Od tego jest Brudziński, który w tym czasie prywatyzował portfele współpodróżnych. Stwierdzam po prostu fakt. Nie każda kobieta mieszkała wystarczająco blisko. Rodzące ciężarne dowoziły śmieciarki. Ktoś powinien docenić śmieciarzy i ich działania w tych dniach, bo dowozili sporo.
Na święta byłem już w domu. Tylko pasztetu z zająca nie było - pierwszy i ostatni raz za życia mojego dziadka. Mi by nie dali, więc dla mnie strata żadna. Ale inni mają co żałować, bo pasztet dziadka był fenomenalny. Szkoda, że dziadka już nie ma. I nie tylko dlatego, że robił dobry pasztet. Również dlatego, że kiedy mój brat nabawił się kilka lat później gruźlicy przez zdrowe PRLowskie mleko a zdrowa PRLowska armia z tej okazji powołała mojego ojca - matka całe dnie była w szpitalu a dziadek był ze mną. Jedyna osoba, która potrafiłam nie nakarmić - dzięki rewelacyjnej strategii krojenia kazjerki wszerz i robienie bardzo małych kanapeczek na jeden gryz. Ale ja znowu idę w jakieś dygresje. Przez pierwsze miesiące stanu wojennego zawiesiłem działalność opozycyjną z powodu pełnej koncentracji na nauce widzenia, jedzenia i innych podstawowych funkcji. Dziadek pracował przy reaktorze w Świerku, i stamtąd skombinował tetrę na moje pieluszki. Nie były radioaktywne - ot sprzątaczki ich używały. Taki faktoid pokazujący jak łatwo było w PRLu, tak ku uwadze tych, którzy porównują dzisiaj do wtedy.
Działalność opozycyjną wznowiłem na wiosnę. Ciepło było i moja mama zaczęła chodzić ze mną na spacery. Ale pode mną w wózeczku były niezbyt legalne gazetki. Nie aż tak nielegalne jak obecne prześladowane niezależne media, ale nadal nielegalne. Można powiedzieć, że zamiast spędzić stan wojenny u mamy pod pierzyną, moja mama szmuglowała pod moją pierzyną materiały opozycyjne. Żadna tam z niej była działaczka, ot trochę książek dla znajomych, trochę wiadomości z Zachodu, po prostu do poczytania. Szczęśliwie mnie nie złapano więc uniknąłem internowania. Nie ja jeden i nie uważam, żeby to był jakiś szczególny powód do dumy. Ale fakty są takie, że SB nie było mną w żaden sposób zainteresowane. Również - nie mną jednym.
Uczestniczyłem w jeszcze jednym "evencie" - pogrzebie księdza Jerzego. Bo wypadało. Po prostu - wypadało. Co prawda mieszkaliśmy na Woli, więc nie chodziliśmy na mszę do Kostki, ale księdza znał każdy i po prostu wypadało być na pogrzebie. No ale dziecka się samopas nie zostawi, więc mnie też zabrali. Mimo tego, że mogła być zadyma. Cóż - nieodpowiedzialnych miałem rodziców. Zadymy jakieś były, ale wróciłem do domu cały i zdrowy. Mozę to tych zadym tak się przestraszył znany żoliborzanin? Może dlatego nie przyszedł? No bo chyba nie przez to, że nie szanował pamięci księdza Jerzego? Przecież tyle mówi się o tym jak Bóg i Ojczyzna i ten Honor są ważne. A tu przecież ksiądz, umarł za ojczyznę. Jakoś tak Honorowo byłoby uczcić. No ale jeżeli było ryzyko - może lepiej było zostać w domu.
#4konserwy #neuropa #13grudniaspalemdopoludnia #mojeboje #polska
Tagowanie w komentach nie działa niestety :/
Dlatego można zrobić system w którym powiadamia, ale tylko jeśli tag jest użyty przez autora wpisu.
@Sierkovitz: #gimbynieznajo
Czterochlorek węgla? :)
@Sierkovitz: Miałem ją na pupie przez całe dzieciństwo ;) Przyszedłem na świat w tym samym szpitalu jakieś trzy i pół roku później.
Opowiadanie niespójne, co jest w miarę oczywiste dla każdego, kto tamte czasy pamiętał. Niespójność implikuje niewiarygodność, bajkopisarzu.
2. wątek myśliwski mówi o Twojej rodzinie bardzo dużo, ale to, co mówi, ciągnie narrację w zupełnie przeciwnym kierunku, niż Ty usiłujesz ciągnąć. Za to jest spójny z Tobą teraz. Ciekawe te korzenie neuropy, ale do bólu przewidywalne.
Nie pod pieluchą a w wózku pode mną.
Obecność na pogrzebie zupełnie nieprzypadkowa. Wszyscy byli to i ja byłem. Gdzie tu przypadkowość?
Dziadek był myśliwym. Co z tego? W twojej głowie każdy myśliwy to esbek czy wojskowy? Pogratulować debilizmu. Dziadek nawet w partii nigdy nie był. Tak właśnie działacie - bojownicy z wyciętego lasu co się nagle teraz zaktywowali jako wielcy opozycjoniści kiedy nic za to nie grozi. Na