Wpis z mikrobloga

@nieumiemtanczyc: Ja was istotki nie szanuję w ogóle, zakłamani, nieszczerzy obłudnicy, oderwani od rzeczywistości psychole, więc w sumie możemy pominąć ten wierszyk jakiegoś abp fjuton szamana ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Btw. dzisiaj niedziela... nie macie przypadkiem jakiejś kości słoniowej do której trzeba się pomodlić? Sio, sio.

@Engma: Temat fajny, racja, ale tak sformułowany, że z dyskusji nie ma sensownego wyjścia. Robinson Crusoe u Defoe mógł pozwolić sobie na odtworzenie kultury i religii bez wpływów z zewnątrz, ale już on sam wpływy takie wywierał. Nie da się żyć jednocześnie z ludźmi i w całkowitej izolacji (chyba że w konsumpcyjnym świecie ludzi w maskach)
@staa: Właściwie poza kwestią aborcji (w której chcąc nie chcąc, jestem zmuszona zrozumieć, że osoba religijna czuje się zobligowana do forsowania swoich przekonań jako obowiązujących dla innych - choć nie znaczy to, że to akceptuję), nie widzę większych teoretycznych trudności w pogodzeniu ze sobą przekonań katolików i niekatolików. A może coś mi umknęło i istnieją jeszcze jakieś obszary, w których jest to problemem już na gruncie teoretycznym?
@Engma: Da się pogodzić, wszystko da się pogodzić, a szczególnie ostatnio wypada wierzyć, że naprawdę się da. Nie rozumiem tylko dlaczego mieszać w to katolików czy religię. Choćby cykliści np. z masy krytycznej nie są apostołami swojej jedynej słusznej idei? „Szanuje osoby wierzące póki nie wtrącają się w sferę publiczną i moją prywatną” – a czy zabranianie hazardu albo tzw. nieobyczajnego zachowania nie jest właśnie wtrącaniem się w moją sferę prywatną
Nie rozumiem tylko dlaczego mieszać w to katolików czy religię.


@staa: Nie no, tak generalnie to osiąganie zgodnego pluralizmu bywa i ekstremalnie trudne, ale wpis dotyczy akurat katolicyzmu, więc na nim się skupiłam. Jak jeszcze rozszerzymy dyskusję o ingerencję Państwa w nasze życie, to do późnej nocy nie oderwę się od wypoku :)

Co do podanych przez Ciebie przykładów: akurat w przypadku poglądów na kształt Państwa czy życie społeczne o wiele
@Engma: Ingerencja państwa to poniekąd wirtualny twór – „państwo to ja” albo „państwo jest emanacją woli obywateli”. Jak by nie było, o ingerencji państwa nie trzeba mówić ;) Ale każde prawo, czy w ramach państwa, czy w ramach społeczności, poza organizowaniem ram własnego działania, rozsądza co jest dobre, a co złe. W tej perspektywie z samego faktu istnienia prawa wynika, że jest ono jakąś formą narzucania moralności… czyli tym, czemu
ale katolicy nie są ludźmi jak wszyscy inni i nie mogą zabierać głosu (jakby to źli agenci Watykanu byli).


@staa: E tam :-) Niby w jakiej kwestii?

Ja mam właśnie wrażenie, że wielu katolików lubi tak siebie postrzegać (w sensie, jako tych o umniejszanym w debacie publicznej głosie), ale zdecydowanie się z takim stawianiem sprawy nie zgadzam.
@Engma: Po części się zgodzę, bo nawet tutaj dość regularnie pojawia się… konstatacje (nie przychodzi mi do głowy inne słowo), że np. fronda przejawia „syndrom oblężonej twierdzy” i wszędzie upatruje jakiegoś wroga. Ale to fronda, przyklejanie takiej etykietki szerszej grupie jest nieprzemyślanym nadużyciem. Ale oni (zostańmy przy przykładzie) mają do tego prawo, tak jak ja mam prawdo do denerwowania się na głupie uproszczenia z tego wątku. Z drugiej strony już od
Z drugiej strony już od publicznego dyskursu (a jeszcze lepiej dialogu) należałoby oczekiwać jakiegoś (per saldo) obiektywizmu i zwyczajnie poziomu. Jak to w większej dyskusji, ludzie niech mówiąc co chcą najlepiej jak potrafią, ale mniej lub bardziej określony moderator (np. media) powinien dbać o kulturę, poziom dyskusji i równowagę.


@staa: Tylko... wybacz, ale nadal nie widzę tu gorszej względem innych pozycji katolików. Ofiarami niskiego poziomu debaty publicznej i ogólnego braku kultury