Wpis z mikrobloga

Obczajcie, co o tym myślicie

Każdy z nas ma deja vu, własnie dziś mnie takie naszło w kuchni jak robiłem obiad. I doszedłem do takiej konkluzji:

Gdy zdarza nam się deja vu, to tak na prawdę umieramy w swoim świecie i przenosimy się w ułamku sekundy do równoległego świata. Jako że robiłem obiad podczas deja vu- w moim równoległym świecie pewnie wybuchł gaz, pewnie tam teraz ktoś wezwał karetkę i ogólnie #!$%@? połowa mieszkania, a w obecnym świecie- już po przeniesieniu- siedze na wykopie.

Odpowiedź na kilka pytań

1. nie , nie mam schizofrenii 2. nie biorę leków 3. czasem mam takie rozkminy i ogólnie myślę, że i jakaś książka by z tego wyszła ale #!$%@?, trzeba uczyć się matmy i ekonomii bo kolos w przyszłym tyg.
  • 15
@Klosa: Trzymam za słowo. Ja miałem ostatnio rozkminę o książkach. Czy pisarz zaczynając dopiero pisać nie identyfikuje się strasznie mocno z którąś postacią. Niekoniecznie tej samej płci, ale przelewa swoje przemyślenia w ten sposób na papier. I czy pisząc kolejne książki odcina się powoli od tego wszystkiego. Jeśli tak jest, to czy pisarze starają się to w jakiś sposób ukryć, zwłaszcza jeśli przemyślenia są, nazwijmy to: wstydliwe :)
@RottenKitten: O na przykład takie coś.

Czasem sobie tak myślę. Mamy kwarki, atomy - jest to w cholere małe. I rozmary rosną , rosną, aż do planet. Planety są coś na wzór elektronów- tyle że w układzie słonecznym. Idźmy dalej. Cały nasz wszechświat- widziany czy nie- jest w rodzaju atomu- w środku atomu(wszechświata) zupa z elektronów , kwarków(czyli planet itp)- coś jak w małym atomie. I z kolei cały ten wszechświat
@Klosa: miałem identyczną rozkminę kiedyś - możemy się zrzucić na psychiatrę to będzie taniej ( ) Ale doszedłem do wniosku że tego się raczej nie dowiemy, bo jeśli tak jest, to w końcu dotrzemy do granicy którą trzeba #!$%@?ć. A jeśli to zrobimy to się pewnie wszystko razem z naszym wszechświatem rozsypie. Ewentualnie w drugą stronę - możemy grzebać w coraz mniejszych elementach, ale nigdy nie
@RottenKitten: Jak lata temu bawiłem się w zielone to wtedy dopiero był hardcore. Po jakiejś godzinei obecnosci z kumplami po prostu nie mogłem dłużej z nimi być. Wszystko wydawało mi się takie #!$%@?, ludzi odbierałem jak zwierzęta, tylko ze ubrane, wyróżniajaće się na tyle innych zwierząt, ale wciąż zwierzęta. Niektóre zachowania, gesty, przypominały mi małpy. Czułem wstyd wtedy że tak się wywyższamy, nie mamy pokory, a jesteśmy tylko materią, nic nie
@RottenKitten: Miałem dokładnie to samo, pomijając te granice o których mówisz. Ale też wyobrażałem sobie, że nasze atomy to tak na prawdę malutkie wszechświaty istot, które odczuwają czas inaczej, jednak dla nich podobnie jak dla nas odkąd istnieje ten ich wszechświat mineło miliardy "ich" lat.. Już prędzej miałem myślenie, że kiedyś ta istota wyzej zginie, a z nią cały nasz wszechświat,,eh czasem ciężko wytłuamczyć to :D moja dziewczyna czasem mnie nie
@Klosa: Cóż... mnie się wkręciło na smutno :( Na początku było wesoło, śmiałem się z kolegów którzy po prostu stali i się uśmiechali. Ponieważ nie mogłem się powsrzymac od śmiechu to i oni zaczęli śmiać się ze mnie. To mnie jeszcze bardziej nakręcało, ale nagle poczułem coś w sobie. Coś, jakbym miał w sobie niewielką, twardą kulkę, dokładnie pod mostkiem. Rozmiarem była podobna do piłeczki ping-pongowej. Moje myśli popłynęły momentalnie w
@RottenKitten: Oj też tak bywało- tylko to nie była kuleczka, a zwykłe obawy- czy na przykład nie będę miał raka płuc? W końcu palę.. itp. Bardzo często tak miałem, że po jakiejś mniej więcej godzinie euforii właśnie przychodził moment rozmyślań. Tak jak wyżej pisałem takie historie miałem, ale często też zdarzało się, że np nagle w głowie przychodził mi głos " #!$%@?, siedzisz tu , nic nei robisz, tracisz czas, masz
@RottenKitten: Heh, dzięki ;) zwykle o tym nie mówię ludziom, bo tak z boku dla większości to pewnie śmieszne jest :P ale dziś mnie jakoś naszło. No nic , czas za robotę się zabrać i przestać myśleć ( ͡° ʖ̯ ͡°)