Wpis z mikrobloga

Opiszę wam pewną historię którą zasłyszałem od doświadczonego pracownika w Jelczu z którym miałem okazję pracować na #cnc i nauczył mnie prawie wszystkiego. Opowiadam ją zawsze gdy widzę wśród zielonek przesadne kozaczenie z bezpieczeństwem przy maszynach. Może na początek obejrzyjcie filmik od 2:30 by łatwiej zobrazować sobie wydarzenie.

Otóż przy przy obróbce mechanicznej (skrawaniem) elementów używa się różnych maszyn. Frezarki są maszynami które zapewne każdy Mirek już widział sądząc po popularności wykopów z filmami jak pracują. Są to maszyny w których najczęściej oś narzędzia jest pionowo ustawiona do obrabianego detalu. Ale są też takie których oś ułożona jest poziomo. Poprawia to stabilność obróbki i daje wiele nowych możliwości których konwencjonalna frezarka nie posiada. Szczególnym typem takich maszyn są wytaczarki. Są to maszyny bardzo ciężkie, mocne i niesamowicie dokładne. Dodatkowo posiadają obrotowe stoły obróbcze i najczęściej są bardzo wysokie by objąć zakresem naprawdę duże elementy.

Wytaczarki używane są najczęściej do wykonywania otworów o założonym rozstawie i bardzo dokładnej średnicy. Służą do tego wytaczadła. Narzędzie takie składa i ustawia się pod konkretną średnicę otworu. Gdy wytaczadło jest małe to problemu raczej nie ma ale gdy otwór ma mieć średnicę ponad 0,5m juz tak. Długie ramię zakończone płytką z węglika spiekanego obraca się po obrysie takiego otworu zbierając niewielką ilość materiału za każdym razem. Im średnica większa tym ramię takie dłuższe a same obroty mniejsze.

I tu zaczyna się nasza historia. Pewien operator wykonywał detal w którym średnica otworu wynosiła ponad 80cm. Ustawił maszynę i powoli wjechał w wstępnie wyfrezowany otwór by zacząć skrawać materiał. Po czym wyjechał do tyłu całym narzędziem zostawiając sobie dobry metr luzu. Człowiek ten nie wyłączając obrotów wszedł przed narzędzie by zmierzyć jaki wymiar mu wyszedł. Jak to pracownik fizyczny ubrany był w typowe ogrodniczki i krótki rękaw. Po dokonaniu pomiaru zapomniał że ma włączoną za plecami maszynę. Koniec wytaczadła zaczepił o pasek na plecach w tych jego ogrodniczkach i pociągnął go do góry. Reszta ubrania zawinęła się na ramieniu narzędzia i zakręciła nim tak 20 obrotów/min. I tak kręciła nim z racji #nocnazmiana kilka godzin tłukąc kończynami o stół, detal i obudowę maszyny. Nad ranem na maszynie kręcił się tylko korpus.

#bezpieczenstwowprzemysle
  • 19
@Primoza: eh, ile to takich historii słyszałem o maszynach skrawających, najczęściej to coś #!$%@? sie na tokarce, raz ze względu na popularność tego sposobu obróbki w procesach technologicznych, dwa, że najłatwiej o wypadek ze względu na bliski kontakt z elementami w ruchu plus częsta złożoność operacji. Na szczęście na CNC nic mi nie grozi :P
@Primoza: o kur ... ja tam jestem przesadnie ostrożny. Wiem, że dobrze na tym wyjdę, nawet jeśli np. durni koledzy będą uważali, że tracę czas. W zakładzie w którym robiłem widziałem np zdjęte osłony od silnika, a np tuż obok takiego silnika czasem spadały nakrętki, jak dla mnie cud, że żadna akurat tak się nie odbiła, że nie wleciała do środka. Chociaż niektóre naprawiali mechanicy i właśnie silniki, więc może wpadła.