Wydawać by się mogło z pozoru, że to nic innego, a po prostu rzecz kolejna o tej słynnej miłości albo o tym, jak to człowiekowi jest ciężko i niesprawiedliwie samemu kroczyć przez świat.
Gdybym miał kogoś kto by mi zapełnił
Te chwile puste jak morza bezkresy
Kto by tę jasność nieskończoną ściemnił
Którą mi w duszę jadem wszczepił przesyt





























O Charles Mansonie, pójdź splećmy dłonie
Z Lindą Kasabian zróbmy krąg
Wy towarzysze ze strefy ciszy
Co bagnet przymarzł wam do rąk
Czarni pancerni wodzowi wierni